Browsing Tag

Codzienność

Codzienność

24.08.2022

Kupiłam na nasz balkon wiklinowe kwietniki, w których na początku czerwca zasadziłam begonie. Ważne, by begonii nie wystawiać zbyt szybko – to rośliny mało kapryśne, ale nie służy im chłód. Pod koniec sierpnia kwiaty zaczęły się rozrastać: biało-różowe głowy ledwo mieszczą się w kwietnikach. Napęczniałe kolorami, wyciągnięte w stronę słońca. Dobrze rozumiem ich pośpiech: begonie próbują zdążyć.

Continue Reading

Codzienność, Słowa

Odchodzenie

Mieszkanie babci i dziadka. Stare osiedle. Stare, nieładne bloki. Dziadek schodzi do piwnicy z pustym wiaderkiem, wraca z wiaderkiem wypełnionym węglem, który ląduje w kaflowym piecu. Huśtam się na huśtawce – zawieszonej na dwóch metalowych hakach między kuchnią a salonem. I wymyślam odległe światy, wymyślam bajki, historie. Huśtawka skrzypi, dziadek czyta gazetę, babcia krząta się w kuchni. Pachnie. Pachnie z kuchni, pachnie spokojem, pachnie bezpieczeństwem, domem. Martuniu, mówi babcia. Czekam, aż przyjdzie S.

Wchodzimy pod stół, stół to nasza baza, magiczna kryjówka, schron. U góry rozmowy rodziców, stukanie kieliszków, zapachy. Zapachy nad nami, nad nami stół z kompotem, modra kapusta, rolady, parujące kluski śląskie. Po obiedzie maszkiety. Czasem tata i wujek rozmawiają po śląsku, śmiejemy się, śląski jest śmieszny, lubimy go słuchać. To trochę nasze dzieciństwo, trochę jesteśmy Ślązaczki, osiedle w Piekarach Śląskich to trochę mój dom.

Continue Reading

Codzienność, Modeling

Jesteś tym, co jesz

MODELKA

– Za mało pracujesz, darling. Musisz wyszczuplić sylwetkę – słyszy Simona od paryskiej agentki modelek. Nerwowym gestem poprawia włosy i wygładza sukienkę, w jej oczach pojawia się rozczarowanie i niezrozumienie. Słowa agentki osiadają na skórze Simony – niczym zwarty szereg niewidzialnych żołnierzy wędrują ku głowie. Litera za literą wpadają do gardła i po miękkim tunelu przełyku posuwają się w dół.

– Przykro mi – mówi cicho Simona, czując lekkie mrowienie w żołądku. Nie może wiedzieć, że w jej płaskim, napiętym brzuchu rozbija się armia wrogo nastawionych słów.

Wychodzi z agencji i z coraz cięższym żołądkiem kieruje swoje kroki do pobliskiej restauracji. Myśli: to mrowienie to głód. W każdej szybie widzi zniekształcone odbicie, nienaturalnie długie nogi, wąską talię, mały biust. Chciałaby wziąć głęboki zamach i roztrzaskać tę sylwetkę, dać nauczkę ciału, które przyniosło jej wstyd.  

Restauracyjne menu jest pełne pułapek – pod każdą niewinną nazwą sałaty czai się zdradliwy sos. Mrowienie w żołądku przybiera na sile, kiedy wzrok Simony wędruje od przystawek do karty win. Słowa podgryzają ciepłe ściany żołądka, czekając na wyrzuty sumienia, które zaostrzają głód.

Simona zamawia sałatę z indykiem, lecz po chwili zmienia zdanie i powraca do menu. Wskazuje palcem wybrane pozycje, bojąc się wypowiadania na głos nieprzyzwoitych słów. Na przystawkę zupa rybna, talerz serów i foie gras. Risotto z mięsem małży, ozór wołowy w kremie, do tego karafka wina, a na deser crème brûlée. Rozgląda się dookoła, kiedy kelner przynosi karafkę. Żadnych znajomych twarzy. Jest bezpieczna. Może jeść.

Continue Reading