Browsing Tag

Włochy

Słowa

La Bella Simonetta

Alessandro di Mariano di Vanni Filipepi kolejną godzinę pochylał się nad obciągniętą płótnem deską.

– Sandro, ti prego – Giovanni przystawił krzesło bliżej pochłoniętego pracą brata. Jego potężna sylwetka zagrodziła drogę światłu wpadającemu przez okno pracowni przy Via del Porcellana. – Lo capiranno tutti. Wszyscy się zorientują. Za dużo ryzykujesz. Opamiętaj się, Sandro!

Muoviti, Il Botticello – warknął Alessandro. – Przesuń się, Beczułko. Zabierasz mi słońce.

Giovanni załamał ręce, ale odsunął krzesło i przyjrzał się ponownie rozłożonej przed bratem desce. Wiedział, że ma rację. Sandro powinien przestać i znaleźć bezpieczniejszy sposób na wyrażanie uczuć. Niestety wiedział również, że żaden argument nie przekona młodszego brata do innego sposobu. Potrafił okazać miłość jedynie poprzez malarstwo i jedynie w malarstwie widział przyczynę i sens.

Continue Reading

Włochy

Alessandro Baricco – „Jedwab” i inne książki

W Nieznośnej lekkości bytu Milan Kundera pisał, że miłość może się narodzić z jednej metafory. Lubię myśleć, że moja miłość do słów przelewanych na papier przez Alessandra Baricco zrodziła się z metafory niezwykle ładnej i oryginalnej.

Marcie – na pamiątkę wspólnej bolońskiej przygody.

Taką dedykacją pożegnała mnie kochana U., z którą miałam szczęście spędzić większą część Erasmusa. Dedykacja znajduje się na pierwszej stronie książki, którą dostałam od U. tuż przed wylotem z Bolonii. Książka ta została napisana przez włoskiego pisarza pochodzącego z Turynu, Alessandra Baricco i nosi tytuł Seta (na półkach polskich księgarni szukajcie tytułu Jedwab).

U. wybrała właśnie tę książkę ze względu na tematykę: włoski pisarz opowiadający o dziewiętnastowiecznej Japonii. Trudna miłość i piękno dawnej, tajemniczej Japonii opisane w moim ukochanym języku – to musiało się skończyć niegasnącym zachwytem.

Czytałam Jedwab, opuszczając miasto, które już na zawsze będzie kojarzyło mi się z radosnym odkrywaniem. Opuszczając jedyny kraj, w którym moje serce zaczyna bić szybciej. Opuszczając nowych znajomych, nowo rozpoczęte tradycje. Żegnałam Bolonię i Włochy tak, jak Hervé Joncour żegnał egzotyczną Japonię. Oboje wracaliśmy do tego, co jest dobrze znane. Bezpieczne. Przewidywalne. Stabilne. Kochane. Przyciskałam do piersi egzemplarz Jedwabiu, kiedy samolot oderwał się gwałtownie od płyty lotniska, a pomarańczowa plama Bolonii stawała się coraz mniejsza i mniejsza. We wspomnienia zaplątał się fragment jednej z ostatnich stron powieści:

To dziwne cierpienie. (…) Umierać z tęsknoty za czymś, czego nigdy nie przeżyjesz.

Continue Reading

Podróże, Włochy

Bolonia, via Broccaindosso

Zanim wyjdę z mieszkania, Nina wychyla łebek zza ściany. Za każdym razem wygląda na nieco zdziwioną, że zostawiamy ją samą, a przecież ucieka od naszych naiwnych dłoni, kiedy tylko spróbujemy ją przytulić. Zakładam płaszcz i otwieram drzwi, uważając, żeby niesforna kotka nie czmychnęła na patio. Za drzwiami od razu robi się kolorowo. Pomarańczowy dziedziniec, marmurowe posadzki. Zbiegam po schodach, wychodzę na ukrytą w cieniu wiekowych arkad ulicę. Via Broccaindosso. Czerwono-żółte domy, zielone okiennice. Po jednej stronie – mały sklepik spożywczy, w którym od rana do wieczora przesiaduje znudzony Pakistańczyk. Po drugiej – osteria, z której unosi się zapach makaronu w porze włoskiej kolacji.

Jeśli skręcę w prawo, dojdę do ruchliwej via San Vitale, jeśli w lewo – do jednej z najpiękniejszych i najstarszych ulic, czyli Strada Maggiore. Obie doprowadzą mnie pod wieże – Due Torri, górującego nad czerwonym miastem symbolu Bolonii.

Continue Reading