Słowa

Lustro

Poprawił mankiet koszuli i stanął przed wąskim lustrem. Twarz przybrudzona kilkudniowym zarostem, na skroniach pierwsze włosy oszronione siwizną. To ze stresu, powtarzał sobie, dotykając dłonią twarzy, wymacując na niegdyś gładkiej powierzchni pierwsze niteczki zmarszczek. Czasami miał wrażenie, że jego skóra pęka pod naciskiem nieprzespanych nocy i zbyt ciężkich myśli. Sięgnął po leżące na stoliku papierosy i przez chwilę obracał miękką paczkę w dłoni. Nie umiał sobie przypomnieć, kiedy zgubił zapalniczkę.

– Nie pal w domu.

Kobiecy głos wyrwał go z zamyślenia. Owinięta prześcieradłem, siedziała teraz na łóżku. Słońce prześlizgiwało się przez uchylone zasłony, barwiąc jej jasne włosy złotymi refleksami. Jak to możliwe, że niektóre kobiety wyglądają tak o poranku? Jak gdyby dziedziczyły po odchodzącej nocy całą urodę i mrok. Jest pewien rodzaj piękna, który powinien być zakazany, by świat mógł zachować równowagę oraz zdrowy rozsądek.

– Za każdym razem, kiedy widzę cię przy tym lustrze, zastanawiam się, kim jesteś.

– Wiesz, kim jestem. Człowiekiem, który przychodzi i odchodzi bez ostrzeżeń.

Widział w lustrzanym odbiciu jej zmęczone spojrzenie. Dlaczego pragnąc dobrze, trzeba wciąż tyle cierpieć? Kiedy w grę wchodzi namiętność, ludzie durnieją do reszty. Kobiety, mężczyźni. Gubią się w labiryncie rzeczy ważnych i ważniejszych.

***

Oplotła ramę lustra kolorowymi lampkami i zrobiła kilka kroków w tył, by ocenić efekt końcowy. Na co jej te wszystkie świąteczne dekoracje? Poprawiła dekolt bluzki, spoglądając swojemu odbiciu w oczy. Czasami miała wrażenie, że spaceruje nad przepaścią – podziwiając kształty chmur i nie patrząc pod nogi. Ile takich lekkomyślnych kroków uda się jeszcze zrobić, zanim runie w dół, nie mając nawet szansy na wezwanie pomocy?

– Bardzo ładnie – pochwalił stojący za jej plecami mężczyzna. – Lubię ten twój świąteczny klimat.

Uśmiechnęła się łagodnie, nie odwracając wzroku.

– A przy okazji – mężczyzna sięgnął ręką do kieszeni spodni. – Czyja to zapalniczka? Nikt nie pali w tym domu.

***

Wygrywał palcami rytm na kierownicy, podśpiewując pod nosem dobrze znane utwory. Nie rozumiał ludzi, którzy przeklinali stanie w korkach i nie potrafili wykorzystać tego cennego momentu. Chwila, w której życie zamyka nas w małej przestrzeni, bez szansy na zmianę miejsca i możliwości ucieczki. Wystarczy dobrze ją wykorzystać – rozsupłać skłębione myśli albo posłuchać roztapiającej melancholię muzyki. Schylił się, by wyciągnąć ze schowka puste opakowanie płyty i  mimowolnie dotknął uda siedzącej obok kobiety. Nie zwróciła na to uwagi, wpatrzona w boczne lusterko.

– Staro wyglądam – westchnęła, nie odwracając głowy. – Powiedz mi, kiedy zdążyłam się tak zmienić?

– Życie zmienia nas na tyle, na ile mu pozwolimy.

Kobieta pokręciła głową z niedowierzaniem, patrząc ciągle w lusterko.

– Ty i te twoje odpowiedzi, których nigdy nie zrozumiem.

Klakson stojącego za nimi samochodu dał sygnał do jazdy.

– Jak zwykle jesteśmy spóźnieni na tę cholerną kolację.

***

Układając na stole talerze, zerknęła na zegarek. Mężczyzna podszedł do wąskiego lustra i poprawił koszulę.

– Jak zwykle są spóźnieni na tę cholerną kolację.

***

Zatrzymali się przed bramą wjazdową eleganckiego bliźniaka. Kobieta wyjęła z torebki malutkie lusterko, przeciągnęła po wargach czerwienią szminki i wysiadła z samochodu. Przestąpiła z nogi na nogę, jakby nie wiedziała, co dalej.

– Daj mi swoją zapalniczkę. Zapalę przed wejściem.

Oparł się o maskę samochodu, krzyżując ramiona.

– Nie mam pojęcia, gdzie jest. Zgubiłem ją wczoraj.

– Brawo! – Kobieta klasnęła dłońmi w skórzanych rękawiczkach. – Taką wartość mają dla ciebie prezenty od żony?

***

Wąskie lustro co jakiś czas łapało jej spojrzenie. Nie miała pojęcia, który to już kieliszek napełnia bielą wina – przy czwartym albo piątym przerwała liczenie. Na stole stało kilka pustych butelek po winie, patera z resztkami tortu i róże w wazonie. Przypomniała sobie jego ciemne oczy, kiedy podawał jej bukiet.

– Dla pani domu.

Jasna cholera, co za koszmarny wieczór. Siedząca naprzeciwko niej kobieta świergotała o minionych wakacjach, remontach w nowym mieszkaniu i sylwestrowych planach. Ile by dała, żeby jej czerwone wargi zakleiły się tortem, w który od kilkunastu minut wbijała widelec. Przez cały czas wyczuwała jego spojrzenie nad przystrojonym stołem – odetchnęła z ulgą, kiedy kobieta zarządziła powrót do domu.

***

Przy zakładaniu płaszcza wypadły mu papierosy. Schylając się po miękką paczkę, zobaczył w lustrze jej oczy. Lampki wokół lustra zniekształcały kolory i jej włosy wydawały się teraz złoto-pomarańczowe. Stojący obok mężczyzna uderzył dłonią w czoło.

– Byłbym zapomniał – powiedział, sięgając do kieszeni spodni. – Znalazłem rano w sypialni. Przypuszczam, że to twoje.

Srebrny prostokąt zapalniczki z inicjałami u dołu.

– Tak. Dziękuję. Szukałem jej cały dzień. Miłej reszty wieczoru.

Previous Post Next Post

You Might Also Like

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments