Po próbnych testach moje życie na chwilę się uspokoiło. Właściciel agencji dzwonił od czasu do czasu, na stronie internetowej pojawiły się pierwsze zdjęcia, ja tymczasem skupiłam się na częstochowskiej codzienności, aż do momentu udziału w konkursie New Age Face.
„W warszawskiej zabytkowej Wytwórni Wódek Koneser odbyła się gala
finałowa konkursu New Age Face 2007 już po raz czwarty zorganizowanego przez
agencję New Age Management. Jest to
wydarzenie, które daje szansę dziewczynom marzącym o karierze
modelki. Celem konkursu jest odkrycie ciekawych twarzy i stworzenie dziewczynom
możliwości zaistnienia na polskim i zagranicznym rynku mody. Najlepszym
dziewczynom udział w Finale zapewnia kontrakty z agencją New
Age, a dla zwyciężczyni kontrakt z jedną z renomowanych agencji w New York! W tym
roku taką szanse otrzymała Marta Nowacka, która spośród jedenastu finalistek
okazała się najlepsza. Finałową galę uświetnił pokaz bielizny marki Palmers.” (źródło)
Podczas miesięcznego oczekiwania na dzień konkursu, dopadały mnie okrutne wątpliwości, strach i przede wszystkim wielka trema. Poniżej fragmenty pamiętnika, który pisałam w 2007 roku:
18 sierpnia
Oglądam klip z New Age Face 2006 i jestem przerażona. Jak można nauczyć się tych wszystkich układów na wybiegu w zaledwie dwa dni? I jeszcze te obcasy. (…)Stoję przed lustrem i głupkowato wydymam usta. Poczułam jakiś nagły przypływ wiary w swoje możliwości, dziwny, lecz bardzo przyjemny. Próbuję chodzić po mieszkaniu wyprostowana, ocierając o siebie łydki, z miną wieszaka. Chyba jednak będę lekko unosić kąciki ust ku górze. To bardziej pasuje do mnie i mojego nastawienia do całego konkursu. Marta Nowacka – tajemniczo uśmiechnięty wieszak.
19 sierpnia
Och, muszę po prostu być w stu procentach sobą i kierować się myślą, że już odniosłam przeogromny sukces – przełamałam strach, wstyd, spodobałam się wybrednemu łowcy modelek. Jestem na stronie międzynarodowej agencji i to jest niezwykłe osiągnięcie. Tak muszę do tego podejść. Naturalnie i bezstresowo. A jednak gdzieś tam w głębi się denerwuję, tego najprostszego strachu nie można niczym zagłuszyć.
24 sierpnia
SMS od agencji: „Ważne! Przypominam, aby zabrać buty na obcasie na naukę chodzenia, a ponadto na przymiarki i pokaz czarne i cieliste stringi. Na pokaz paznokcie pomalowane wyłącznie lakierem cielistym lub bezbarwnym.” Matko kochana…
25 sierpnia
Jutro Warszawa. Niezwykłe i podniecające. Tak wielu rzeczy jestem ciekawa, tak bardzo niecierpliwię się w swojej niewiedzy i niepewności.
Poniżej kilka zdjęć z konkursu, a w następnym poście dokładna relacja z przygotowań, przymiarek, prób i w końcu samego pokazu, który miał być dla mnie pierwszym krokiem na drodze modelingu z prawdziwego zdarzenia.
Też myślałam o takim blogu. Niestety mam jeden problem – nie jestem i nigdy nie byłam modelką 😀 Bardzo chciałam, ale kilka lat zmagałam się z trądzikiem i teraz jest już za późno. Mam nadzieję, że nie przestaniesz prowadzić bloga. Czekam na kolejne wpisy 🙂
jej, jakie kobiece, zmagałaś się z trądzikiem.
Naprawdę interesujący blog. Świetne zdjęcia i ciekawa treść 😀
Cieszę Cię, że mogłam Cię poznać – nawet jeśli to tylko tak blogowo. O, widzę, że FB masz – to dobrze, lubię strony blogów.
Najlepszy wpis pamiętnikowy to ten z 24 sierpnia…
rozsiadam się na Twoim blogu, do śniadaniowej kawy 🙂 dzięki za pokazanie siebie! pozdrawiam ciepło
swietne zdjecia 🙂 Ale sie rozczytalam 🙂