MODELKA
– Za mało pracujesz, darling. Musisz wyszczuplić sylwetkę – słyszy Simona od paryskiej agentki modelek. Nerwowym gestem poprawia włosy i wygładza sukienkę, w jej oczach pojawia się rozczarowanie i niezrozumienie. Słowa agentki osiadają na skórze Simony – niczym zwarty szereg niewidzialnych żołnierzy wędrują ku głowie. Litera za literą wpadają do gardła i po miękkim tunelu przełyku posuwają się w dół.
– Przykro mi – mówi cicho Simona, czując lekkie mrowienie w żołądku. Nie może wiedzieć, że w jej płaskim, napiętym brzuchu rozbija się armia wrogo nastawionych słów.
Wychodzi z agencji i z coraz cięższym żołądkiem kieruje swoje kroki do pobliskiej restauracji. Myśli: to mrowienie to głód. W każdej szybie widzi zniekształcone odbicie, nienaturalnie długie nogi, wąską talię, mały biust. Chciałaby wziąć głęboki zamach i roztrzaskać tę sylwetkę, dać nauczkę ciału, które przyniosło jej wstyd.
Restauracyjne menu jest pełne pułapek – pod każdą niewinną nazwą sałaty czai się zdradliwy sos. Mrowienie w żołądku przybiera na sile, kiedy wzrok Simony wędruje od przystawek do karty win. Słowa podgryzają ciepłe ściany żołądka, czekając na wyrzuty sumienia, które zaostrzają głód.
Simona zamawia sałatę z indykiem, lecz po chwili zmienia zdanie i powraca do menu. Wskazuje palcem wybrane pozycje, bojąc się wypowiadania na głos nieprzyzwoitych słów. Na przystawkę zupa rybna, talerz serów i foie gras. Risotto z mięsem małży, ozór wołowy w kremie, do tego karafka wina, a na deser crème brûlée. Rozgląda się dookoła, kiedy kelner przynosi karafkę. Żadnych znajomych twarzy. Jest bezpieczna. Może jeść.