24 maja 2008,
w pociągu do Warszawy
Gdyby nie mama tłukłabym się 5 godzin autobusem. Wyciągnęła właśnie nogi, czyta gazetę, zamknięta w kształcie swojej prywatności. Kto ma tam dostęp, ten jest szczęściarzem. Czasami, obserwując jej smukłą twarz, wystające kości policzkowe, wąskie oczy (nie jak moje – dziecięco okrągłe), kształtne usta, uświadamiam sobie moją wobec jej urody małość, wybrakowane powielenie, nieudaną kopię. Patrzę w lustro i zauważam to, czego nie ma, a być z racji genów powinno. Dziwnie łączą się ze sobą te zaczątki cielesności, zapowiedzi wzbogacenia świata o nowonarodzony krzyk. Ciekawe, co myślała moja mama pierwszy raz widząc w zaklejonych niewiedzą oczach własne odbicie. Dorastanie dziecka to dla rodzica bezustanny spacer po gabinecie krzywych luster.
Mam wrażenie, że stoję w miejscu, biernie przełykam każdy dzień, psuję swoją młodość i jestem przerażona. Może należałoby wymyślić się na nowo, sporządzić spis brakujących zalet i ruszać się, ruszać, być wszędzie obecną. Boję się swojej niewidzialności, nie lubię jej, nie chcę żyć przyjaźnią zamkniętą w fotografii. Tkwię w życiu „jak owad w kropli bursztynu”, jeszcze oddycham młodością, a już nieruchomieję. Jest we mnie ciepło – brakuje pożaru. Jest we mnie skłonność – brakuje szaleństwa, jest też rozsądek – brakuje jego braku. Ludzie są mi potrzebni, lecz mam ich ciągle za mało.
Jem bułkę. Słońce upycha ciepło w rozrzedzeniach chmur, jasne plamy kładą się na obiciach siedzeń. Dojeżdżamy do Koluszek, przebudowują stację. Pamiętam poranną przesiadkę podczas grudniowej podróży z dziadkiem. Modlę się o kolejną pracę, a jej nie dostaję. Nie narzekam – nie rozumiem.
19:15,
pociąg powrotny do Częstochowy
To nie Tokio zbudowało między nami most porozumienia. Same, z własnej woli nauczyłyśmy się siebie nawzajem, a mimo to wkleiłam nasze twarze w jakiś nieruchomy pejzaż, zasuszyłam gesty, wzruszenia, dyskusje. To, co nas bawiło, smuciło, zajmowało, brało swój początek ze wspólnego doznawania. Wspólna codzienność zobowiązuje do akceptacji, a akceptację od przyjaźni oddziela cienka linia. Uwielbiam moje japońskie dziewczyny, ale ciesząc się ich obecnością jednocześnie umieram z tęsknoty i uginam się odruchowo pod ciężarem świadomości, że już nie będziemy takie same, jakie byłyśmy razem w Tokio. Trzeba pamiętać każdy ranek, każdy wieczór, jazdy na castingi, McDonalda w środku nocy, sake, głupawki, zakupy, naleśniki, mandarynki jedzono o trzeciej nad ranem.
Spałaszowałam dzisiaj świetne sushi. O., Warszawianka z urodzenia i wyboru, zaprowadziła nas w sprawdzone miejsce, gdzie sushi jest nie tylko smaczne, ale i w przyzwoitej cenie. K. oczywiście poprzestała na coli z lodem, ale przecież ją za to kochamy. Potem wylądowałyśmy na lodach w Mc, a ja nie mogłam się przyzwyczaić do K. rezygnującej z ulubionego McChickena. Jakoś mi przykro, że pozmieniały jej się smaki. Chyba chciałabym zatrzymać obie niezmienione, przekalkowane ze wspomnień na płaszczyznę teraźniejszości. Ja również musiałam im się wydać inna, gdy z zapałem pochłaniałam loda z podwójnym karmelem.
(Zdjęcia znalezione w Internecie. Nie są mojego autorstwa.)
Czy jesteś jedynaczką? Piękne słowa o Mamie. Pozdrawiam:)
Tak, jestem jedynaczką 😉
bardzo refleksyjnie dzisiaj…
Lubię sobie tak poczytać Twoje wspomnienia…. pisałaś jakiś czas temu, że chcesz wrócić do modelingu, jakieś postępy?:) A.
Jesteś bardzo mądra, umiesz pisać tak estetycznie i wyrafinowanie. Zagłębiasz czytelnika w swoją opowieść, nie da się Ciebie przeczytać od tak po prostu byle jak, byleby czegoś się tam dowiedzieć, albo pominąć jakieś zdanie by dojść szybciej do końca. O nie, nie. Jesteś niesamowita. 🙂
Bardzo porusza mnie Twój sposób pisania. Z łatwością można przenieść się do Japonii i popatrzeć z boku na wyimaginowany obraz Ciebie.
Nie powiem, który fragment podobał mi się najbardziej – nie potrafię powiedzieć. Zmiany, dorastanie, środowisko żyjące w dziwnym, nowym stylu. Trochę nienaturalnie, a z rozpaczliwą chęcią prawdziwości.
Wybacz, jeśli piszę niezrozumiale, czasem sama nie do końca się rozumiem.
// odpowiedziałam też na Twój komentarz na moim blogu.
Wykupię wszystko co napiszesz!
Pozdrawiam, http://www.mishamel.blogspot.com
ja tez
uwielbiam jak piszesz <3
te zdjęcia… te miejsca… nieziemskie!
Naprawdę cudownie piszesz, ja nigdy bym tak nie potrafiła. Przeczytałam twojego bloga od samego początku aż do tego posta. Jestem pod wielkim wrażeniem. Teraz jestem pewna, że głupia modelka jest tylko stereotypem.
Ciekawy język, a zdjęcia magiczne 🙂
po prostu uwielbiam Twój styl pisania! ♥
Czytajac poczatkowy fragment postu mialam lzy w oczu, takie lzy wzruszenia. Piekne slowa o kobiecie, ktora w zyciu kazdego czlowieka jest osoba tak szczegolna…
Przepiekny post, przepiekne slowa Marto.
fajny blog i zawsze ciekawiło mnie jak wygląda praca modelia ty mi to przybliżyłaś zaczynam początek twojego bloga przy kawie
dodaje do obserwowanych :0
ależ tam pięknie! i piękny post również, masz talent do pisania… 🙂
Jakoś nigdy nie jarała mnie Japonia. chociaż na zdjęciach wygląda świetnie 🙂
http://ameliawyrwass.blogspot.com/
Wspaniale piszesz i pisałaś!
zazdroszczę tych wyjazdów. 🙂
zdjęcia powaliły mnie na kolana, jestem pewna że sama też byś takie zrobiła 😉
piekne zdjecia przyjemny blog bede napewno wpadac
wow! i totally love it!
xoxo from rome
K.
kcomekarolina.com
jak zwykle pięknie napisane.
Japonii zazdroszczę.
Moja 8-latka wciąż próbuje swoich sił w kaligrafii 🙂
pozdrawiam
kochana kolejny genialny post i masa niesamowitych zdjęć
♥ ♥ ♥
POZDROWIENIA;*:*:* ola
Masz świetny, literacki język. Nie mogę się oderwać!
It's amazing to go to see this web page and reading the views of all mates about this paragraph, while I am also eager of getting familiarity.
Feel free to surf to my web site … kostenlos spielen ohne anmeldung
Hello! Do you use Twitter? I'd like to follow you if that would be ok. I'm undoubtedly enjoying your blog
and look forward to new updates.
Take a look at my page – Dead Space 3 Game key