Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Najprawdziwsza mądrość świata. Słońce za oknem, własne łóżeczko, ulubiony twarożek i kawa na śniadanie. Jestem tak wytęskniona owoców, że wczoraj pochłonęłam trzy jabłka, jedno za drugim. Za taką przyjemność w Japonii musiałabym zapłacić jakieś 12-15 zł. Choć dobrze mi w Polsce, nie będę ukrywać, że Tokio to moje ukochane miejsce na ziemi i gdybym tylko mogła, odwiedzałabym je w każdy weekend. O kulturze japońskiej mogłabym rozprawiać godzinami i sama siebie zaskakuję tym, jak bardzo czekam już na studia magisterskie. 5 tygodni w Tokio dały mi największego motywującego kopniaka do nauki – świadomość, że mogę dogadać się z Japończykami na większość tematów, potrafię wytłumaczyć swój problem sprzedawcy w sklepie, czy zapytać o drogę i zrozumieć odpowiedź po japońsku, uskrzydliła mnie, podbudowała i pchnęła do działania. Jest oczywiście kilka aspektów życia w społeczeństwie japońskim, których nie akceptuję, uważam za dziwaczne lub wręcz okrutne, jednak wiele elementów pragnęłabym wdrożyć do naszej polskiej codzienności i to możliwie jak najszybciej. Za co więc tak bardzo kocham Japończyków?
Kultura grzeczności
Wchodzę do marketu i przechadzam się między stoiskami, kiedy nagle jedna z pracownic potrąca mnie wózkiem pełnym śniadaniowych serków. Czy mówi przepraszam? Oczywiście, że nie. Jest wściekła, bo klientka bezczelnie raczyła wyskoczyć jej na drogę. Co robię ja, nasiąknięta japońskością po miesięcznym pobycie wśród najgrzeczniejszych ludzi świata? Oczywiście przepraszam obrażoną pracownicę za to, że na moim ramieniu rośnie siniak wielkości awokado. Bo w Japonii przeprasza się wszystkich i za wszystko. Możecie pomyśleć, że to przesada i głupota, ale nawet nie wiecie, jak miło człowiek czuje się w społeczeństwie, gdzie każdy zna swoje miejsce w hierarchii i zawsze stara się być uprzejmy. Gdyby ta sama sytuacja zdarzyła się w Japonii, pracownica sklepu padłaby na kolana i błagała mnie o wybaczenie. Oczywiście koloryzuję, ale fakty są faktami – usłyszałabym słowa przeprosin co najmniej 10 razy. Kolejna sytuacja w kolejnym supermarkecie: chcemy oddać z mamą kluczyk do szafki, w której zostawiłyśmy zrobione w innym sklepie zakupy, a depozyt 2 złotych musiałyśmy odebrać u otyłego pana ochroniarza z wąsem (jakie to polskie). Pan ochroniarz, wiadomo, ma ważniejsze sprawy na głowie, niż obsługa spieszących się klientów i zniknął ze stanowiska na dobre dziesięć minut. W tym czasie zdążyłyśmy już z mamą przekazać kluczyk czekającej na wolną szafkę kobiecie. Gdyby taka sytuacja zdarzyła się w Japonii, ochroniarz ze wstydu rzuciłby się pod pociąg.
Podgrzewane toalety
W Japonii zamiast normalnych kibelków mamy grające roboty. Mimo świadomości tego, co potrafią japońskie toalety, byłam w wielkim szoku, kiedy z muszli klozetowej zaczęły płynąć dźwięki koncertu muzyki klasycznej, na dodatek niesamowicie głośno. Zdarzyło się to w moim miejscu pracy, więc speszyłam się ogromnie świadomością, że klient przysłuchuje się właśnie symfonii Beethovena. A przecież te wszystkie udoskonalenia mają na celu wyzbycie się wstydu towarzyszącemu tak haniebnej i nieprzyzwoitej czynności fizjologicznej, jaką jest siusianie! Pomijając jednak szum fal, plusk górskiego strumienia czy też fortepian i skrzypce, toalety japońskie mają jedną cudowną zaletę, a jest nią podgrzewana deska klozetowa. Możecie się śmiać, ale nie ma nic przyjemniejszego zimą, niż klapnięcie pośladami na cieplutką toaletę.
Dla japońskich naukowców nie ma rzeczy niemożliwych. Po latach żmudnych eksperymentów i setkach ochotników testujących na sobie nowe urządzenie skonstruowali oni… elektroniczną deskę klozetową. To prawdziwy cud techniki. Deska ma wbudowany specjalny panel kontrolny. Kolorowymi przyciskami możemy kierować na… hm… swoje dolne partie strumienie podmywającej nas wody pod rozmaitymi kątami. Wizycie w toalecie może towarzyszyć także muzyka zagłuszająca dźwięki charakterystyczne dla wykonywanych w niej czynności. Można posłuchać Chopina albo czegoś popowego, ale modne są także śpiewy ptaków i dźwięki natury. (Fragment książki „Tatami kontra krzesła” Rafała Tomańskiego)
Ustawianie się w kolejkach
Japończycy stoją w kolejkach nie tylko w sklepie, ale również w metrze czy na przystanku autobusowym. Wyobrażacie sobie sytuację, w której podjeżdża autobus, a ludzie nie zaczynają walki na śmierć i życie? Nie rozpychają się łokciami, nie walą innych wsiadających po głowie siatką z zakupami, nie prychają pod nosem i nie rzucają złośliwych komentarzy? Jeśli jesteś w Japonii i przyszedłeś na przystanek pierwszy – brawo dla ciebie. Wygrałeś los na loterii i ustawiasz się jako pierwszy. Nikt miejsca ci już nie zajmie, bo to byłoby niegrzeczne. Każda kolejna osoba zajmuje swoje miejsce w szeregu, wyjmuje z torby książkę i cierpliwie czeka na przyjazd pociągu metra lub autobusu.
ciekawy wpis… czekam też na taki z japońskimi dziwactwami 🙂
To teraz czas na dziwactwa, słyszałam o kilku i ciekawi mnie,czy potwierdzisz 🙂
Super wpis o tych rzeczach nie wiedziałam 😉 Chociaż klapanie pośladkami na najgorętszą deskę klozetową i tak jest dla mnie niehigieniczne 😉 (mówię o miejscach publicznych).
Czekam też na dziwactwa Japończyków 🙂
Bardzo kulturalne miejsce. Byłoby bardzo fajnie tam do jakiś czas wyjechać. Ale mieszkać bym nie potrafiła. Zdążyłam już polubić te całe walki na śmierć i życie w kolejce do autobusu, bo mnie doprowadza do strasznego śmiechu, plus zawsze wychodzę z tych pojedynków zwycięsko. 😀Czekam na post z japońskimi dziwactwami, które ciekawią mnie jeszcze bardziej.Aha, no i znalazłam na YouTube ciekawy kanał. Z tego co kojarzę, to dwóch polskich dziennikarzy, którzy wybrali się do Japonii i prowadzą na temat tego kraju ciekawe vlogi. Może chciałabyś link do kanału?I jeszcze jedno. Ciekawi mnie, dlaczego Japończycy noszą te maski. Słyszałam bardzo dużo różnych… Czytaj więcej »
Bardzo poproszę o link do kanału 🙂
Japończycy noszą maski, gdy łapie ich przeziębienie. Dzięki temu zmniejszają ryzyko zarażania współpracowników czy rodziny, nie kichają na ludzi w metrze i nie kaszlą na klientów w sklepie.
Znalazłam. 😉
http://www.youtube.com/user/wybuchajacebeczki/videos
No i dziękuję za odpowiedź. 🙂
kocham czytac twoje myśli
nabralam ochoty na odwiedzenie Japonii i zobaczenie tego na wlasne oczy 🙂
bardzo ciekawy wpis, dziękuję 🙂
też bym kiedyś chciała wybrać się do Japonii i spróbować prawdziwego sushi, jednak koszty takiego wyjazdu są kosmiczne..
Grzeczność – super, ustawianie się w kolejkach – idelne! U nas ludzie nie umieją się poruszać w środkach komunikacji ani w ogóle po mieście. Ale podgrzewana deska klozetowa budzi we mnie skojarzenie, yyy, ktoś tu wcześniej siedział ;p do tego te dźwięki przyrody – dla mnie to by było za dużo 😉
Bardzo fajny wpis, czekam na więcej takich japońskich osobliwości!!
O toaletach słyszałam już wielokrotnie i uważam je za urocze, natomiast o kolejkach słyszę po raz pierwszy i jako uzytkowniczka naszej szacownej komunikacji miejskiej sądzę, że i w Polsce coś takiego by się przydało 😉
podoba mi się to ich uporządkowanie ; ) zdjęcia kolejek rozbrajają!
dlaczego owoce tam są takie drogie? :O
Haha, toalety rządzą.. :d
Zaskoczyły mnie toalety !!Hehe super sprawa.!Grzeczne i kulturalne ustawianie się w kolejkach jak najbardziej na plus!!!"
Zapraszam do mnie za komentarze i obserwacje odwdzięczam się tym samym !;)
alicebyfashion.blogspot.com
Ja tam chyba jednak wolę szczerość, nawet z odrobiną gburowatości, niż fałszywą uprzejmość. Bo ludzie są ludźmi, nawet w Japonii, mają swoje sympatie i antypatie, lepsze i gorsze dni i nie kochają wszystkiego i wszystkich…Pewnie mieszkając dłużej w Azji zdziwiłabyś się, gdyby ktoś, kogo uważałaś za przyjaciela czy dobrego kolegę/koleżankę wbiłby Ci przysłowiowy nóż w plecy, bo on wcale nie był przyjacielem, tylko był uprzejmy 😉 Na pewno kultura zachowywania się w miejscach publicznych czy dobra obsługa to ogromne plusy, coś, czego w Polsce brakuje – ale to niestety przekłada się też na fałszywą uprzejmość i brak szczerości w kontaktach… Czytaj więcej »
"na celu wyzbycie się wstydu towarzyszącemu tak haniebnej i nieprzyzwoitej czynności fizjologicznej"
Buhhhaha ty tak na serio??!
Hanba!
myślę, że to była ironia, której nie udało Ci się załapać ;))
Bardzo interesujące..
podziwiam Cię 🙂