Autor nigdy w żadnym znaczeniu tego słowa, nie sfotografował Japonii. Wręcz przeciwnie, to Japonia oświetliła go błyskiem wielu gwiazd; albo jeszcze inaczej mówiąc: to Japonia zmusiła go do pisania.
– Roland Barthes
Było o tym, jak bardzo zimno, jak ciemno, źle, tęskno i niedobrze. Czas, aby Was trochę rozweselić, bo modeling oprócz wielu trudnych zmagań, częstych upokorzeń, to również najpiękniejsza przygoda, której nie można powtórzyć, wyjątkowa w swej jednorazowości i dostępna tylko dla wybranych.
Zacznijmy jednak od wyprostowania jednej istotnej kwestii. Wyjeżdżając na dłuższy (mam na myśli ok. miesięczny) kontrakt nie mamy ZAGWARANTOWANEJ pracy. Jedziemy, jakby to można powiedzieć, w ciemno. Castingi, na które będziemy biegać każdego dnia zadecydują o naszym zapracowaniu lub tymczasowym bezrobociu. Zdarza się, że dziewczyny, które szturmem zawojowały mediolańskie wybiegi, nie mają czego szukać w Paryżu i vice versa. Każdy rynek rządzi się swoimi prawami i zanim wyrobimy sobie własne bezpieczne miejsce w branży, zanim nasze nazwisko stanie się marką i wizytówką, musimy liczyć się z tym, że w różnych miastach na świecie będziemy różnie traktowane. Niekiedy PRACY NIE MA W OGÓLE. Nic a nic. Przez cały miesiąc. Doświadczyłam tego i jest to okrutnie frustrujące. Zaczynasz zastanawiać się, co tu właściwie robisz, po co trwonisz swój cenny czas i pieniądze, opuszczasz szkołę, przyjaciół, a przede wszystkim – co do cholery jest z Tobą nie tak?! Jesteś za niska? Przecież niższe pracują. Za wysoka? Pracuje ta z metrem osiemdziesiąt. Za chuda? Pracują chudsze. Za gruba? Przecież tu lubią cycate. I tak w kółko. Do zwariowania, wpadnięcia w depresję albo mordercze otępienie. Kiedy pracujemy wszystko jest ok, lecz miesięczna gonitwa po bezowocnych castingach przynosi uczucie porażki, najbardziej gorzkie z możliwych. Czasami zdarza się również, że – jeśli dziewczyna w ogóle nie pracuje, czytaj nie przynosi żadnych zysków –
agencja odsyła ją do domu wcześniej, przed upłynięciem terminu
wyznaczonego w kontrakcie. Cóż, nie będę ukrywać, że na wyjazdach bardzo często płakałam.
Pracę, o której chcę Wam dzisiaj opowiedzieć zabukowałam już pierwszego dnia castingów w Japonii. Było to mocno zaskakujące, jeśli pamiętacie, co pisałam o przyjeździe do Tokio. Nieumyta po podróży w pogniecionych ubraniach, ze wzrokiem mówiącym „błagam, dajcie mi spać”…
Była to praca dla mnie dosyć nietypowa, gdyż obejmowała dwudniowy wyjazd poza granice Tokio. Wraz z Ksenią, rosyjską modelką, miałyśmy zostać twarzami nowej kampanii marki ubrań Natural Beauty.
W piątek przyjechaliśmy do pięknego, tradycyjnego japońskiego hotelu (KLIK). Około 22 zaczęliśmy nocną sesję przy basenie. Było bardzo mroźno, a my oczywiście w samych sukieneczkach. Wymarzłam okrutnie, jednak po powrocie do pokoju czekała na nas cudowna niespodzianka: JEDZENIE <3
Ksenia zaproponowała, że po takim wymrożeniu organizmu powinnyśmy się teraz maksymalnie rozgrzać, co umożliwi nam kąpiel w gorących źródłach (
KLIK), znajdujących się na terenie hotelu. Było już po 23, a jako, że źródła zamykano o północy czym prędzej popędziłyśmy na dół. Aby wejść do japońskiego onsenu, należy rozebrać się do naga. Na szczęście o tej porze Ksenia i ja byłyśmy jedynymi gośćmi 😉 Opłukałyśmy się pod prysznicem i z małym ręczniczkiem w dłoni wsunęłyśmy zmarznięte ciała w bajkową scenerię parującej znad kamieni wody.
Nie potrafię opisać słowami, co czułam w tamtym momencie. Z głową opartą na kamieniu, skórą przesiąkniętą gorącem japońskiego źródła, wpatrując się w nieprzyzwoicie rozgwieżdżone niebo.
Po powrocie do pokoju przebrałyśmy się w pozostawione przez hotelową obsługę kimona i wsunęłyśmy w przygotowane dla nas na podłodze posłanie. Każdy dopracowany do perfekcji szczegół pozwalał poczuć się prawdziwą mieszkanką Japonii. Kultura i obyczaje tego bajkowego kraju przenikały do mojej krwi i pulsowały we mnie zgodnym, jednostajnym rytmem.
Następnego dnia rano czekało na nas ŚNIADANIE. Tradycyjne, japońskie śniadanie, które zjedliśmy na kolanach, w jednym pokoju wraz z całą ekipą Natural Beauty. Ryba, ryż, marynowane warzywa – to tylko niektóre z przysmaków, które znalazły się na moim stole. Panie w kimonach co jakiś czas pytały, czy nie potrzeba nam więcej zielonej herbaty, a jeśli tak – dolewały jej z pięknych, parujących czajniczków.
Po jakże dziwnym, choć przepysznym i pożywnym śniadaniu rozpoczęliśmy pracę nad kolejnymi zdjęciami. Wieczorem wsiedliśmy do naszego autokaru i po trzech godzinach znalazłam się z powrotem w hałaśliwym, zatłoczonym Tokio.
piękne zdjęcia!
ale już przygód miałaś;)
dobrze, że poza złymi chwilami były też miłe 😉
Piękne miejsce!
Niezwykłe przeżycia naprawdę, jesteś taka młoda, a już tak dużo miałaś okazję doświadczyć. Im więcej takich przeżyć tym życie jest piękniejsze, już nie tak jednoznaczne, oczywiste, może paradoksalnie mniej zrozumiałe, ale bardziej podatne na akceptację.
łał!
Śniadanie rzeczywiście wygląda nietypowo 😀 i takie lubię.
Łał, jestem pełna podziwu.
Piękne miejsca, piękna Ty, różnorodne jedzenie i fascynująca kultura Japonii. Czasem ciężko uwierzyć, że można w tym wieku już tak wiele poznać.
Nawet sobie nie wypbrażasz jak bardzo Ci zazdroszczę zarówno pracy jak i wyprawy do Japonii.. Spełniasz moje marzenia..
POwodzenia na codzień :*
ps.
Zapraszam do odpowiedzenia na pytania z TAGU Liebster Blog, zostałaś otagowana na mooim blogu 🙂
pozdrawiam !
http://petitparis-forbreakfast.blogspot.fr/2012/11/138-tag.html
Cudowne, bajkowe miejsce! masz naprawdę niesamowity bagaż wspomnień i doświadczeń. Ja niestety nie bardzo mam się czym pochwalić jeśli chodzi o doświadczenie zawodowe 😛 śniadanie rzeczywiście oryginalne i jak bardzo inne od naszego, pozdrawiam A.
Cieszę się, że napisałaś coś milszego tym razem. 🙂 Ciągle mam nadzieję, że kiedyś uda mi się odwiedzić Tokio…
najlepsza praca mojego życia to zdecydowanie zarabianie na hobby 🙂 (choć też bywa nużące, zależy od tego, czy muszę malować kosmos po raz n-ty, czy coś, czego jeszcze nie miałam okazji malować).
Co do śniadania. Zdarzyło mi się w Portugalii. Co śmieszniejsze, jadłam przysmaki galicyjskie (mój współlokator jest Hiszpanem), było przepysznie, niebo w gębie. Chyba najlepsze śniadanie mojego życia póki co 😀
O rany 🙂 Przysmaki galicyjskie na śniadanie to na pewno prawdziwe niebo w gębie! Ja bardzo lubię testować nowe smaki. Szkoda, że później wracać do nich można tylko smakowitymi wspomnieniami…
ooo! ja też uwielbiam próbować "nowego". Pierwszy raz jadłam małże, właśnie w Portugalii, i powiem, że bardzo przypadły mi do gustu 😀 nie rozumiem, jak można nie lubić jedzenia czegoś "innego".
Pewnie znalazłabym w Polsce substytuty tego wszystkiego galicyjskiego (typu szynka dojrzewająca), ale koszt byłby niemały ;D
Wow! Jakże ja Ci zazdroszczę! Piękna praca, piękne przeżycia, piękne wspomnienia, piękne zdjęcia i piękna Ty. Taka z Ciebie sympatyczna kruszynka na tych zdjęciach. 🙂
Mam nadzieję, że moja najfajniejsza, najpiękniejsza praca będzie właśnie związana z modelingiem. Marzę o tym najbardziej.
Piękne miejsce ! Zazdroszczę Ci tych podróży , ale wiem , że dużo poświęciłaś . Nie jestem pewna czy ja dałbym radę . Ale podziwiam Cię za to , że Ty dałaś ! 🙂
Opisałaś to w taki sposób, ze nawet siedziąc w domu przed komputerem poczułam przez moment ten niesamowity klimat 😉
super, piękne widoki, rewelacyjne jedzenie. a Ty taka chudzinka…
Czaruj, czaruj dalej tymi zdjęciami, są fantastyczne!
jak ślicznie *.* zazdroszczę ci ;]
http://paulisia-paulinamojblog.blogspot.com/
lubię to!
+ taguję Cię w Liebster Blog Award – szczegóły u mnie 😉
o nie, takiego sniadania jak Ty, to nigdy nie jadłam! rewelacja 🙂
podziwiam za odwagę, a jednocześnie zazdroszczę takich podróży. Japonia jest na topie moich wymarzonych podróży 😉
Ale ty masz cudowną urodę!!!! 🙂
Piękne zdjęcia, w końcu się doczekałam 🙂
Pozdrawiam
Ania
Great pictures!! I love it!!!
Strasznie ci zazdroszczę Japonii. Widac,ze naprawdę mas zod niej zamiłowanie, bo piszesz z całym sercem. Jesli napiszesz ksiązkę, to od razu polece do ksiegarnii, bo piszesz rewelacyjnie i twój blog uzależnia!!! PS: Mogłabyś wspomniec w jakims poscie jak wygląda typowy pokaz mody, w sensie kulisy itp. Jak modelki sie przebierają miedzy pokazami i ile mają na to czasu, i czy każda ma swojego pomocnika, który je przebiera? 🙂
Pozdrawiam i życze sukcesów :**
Oczywiście, taki post na pewno się pojawi 🙂
I to nie byle jaka kolacja na was czekała. Istna wyżerka 🙂
Ooo… gorące źródła, raz byłam, ale nie z takimi widokami. Zazdroszczę.
Nietypowe śniadanie… hmmm… chyba sobie nie przypominam.
Kolejny wciagajacy post. Juz z niecirpliwoscia czekam na Twoja ksiazke ( kupie na pewno). Japonia zaprezentowana na zdjeciu jest przepiekna. Przykro miz, ze zdarzalo Ci sie plakac , miec te wszystkie napay frustracji i leku o jutro. Przypuszczam ze musialo byc Ci ciezko.Hotelik jak i miejsce w ktorym robilyscie zdjecia cudne.Juz teraz wiem czemu studiujesz japonistyke.Jezeli chodzi o moj najlepszy dzien w pracy – jako modelki to pokaz z central saint martins college w Londynie podczas pokazu White Show- cudowne projekty, swietna atmosfera, piekny pokaz :-). Jako aktorki natomiast to praca na podczas filmu krotkometrazowego "The Mummy" , gdzie naprawde… Czytaj więcej »
Przeczytałam gdzies u cb na blogu,ze używasz płynu micelarnego bioderma 🙂 Mogłabys mi odpowiedziec na mój komentarz czy uzywasz tego płynu zamiast wody i czy wgl myjesz twarz wodą? Wiem,ze może to głupie, ale nigdy nie widziałam tak idealnej cery jak twoja, jak mozesz to napisz czego używasz, byłabym mega wdzięczna 😛 Prosze
Odpowiesz??? Prosze<3
Płynu micelarnego używam rano i wieczorem po dokładnym umyciu twarzy żelem (obecnie używam łagodnej pianki myjącej od Lirene). Wacikiem nasączonym płynem przecieram delikatnie całą twarz, a wieczorem szczególnie oczy, bo świetnie usuwa resztki makijażu, nie podrażniając.
uwielbiam czytać Twoje posty;) również kupiłabym Twoją książkę;)
zazdroszczę Ci Japonii, świetne wspomnienia;) Tój blog to kawał dobrej roboty, otwierasz oczy nastolatką które myślą że dostaną kontrakt i jest jak w bajce, przykro mi że nie zawsze było kolorowo, ale najwazniejsze to podnieść czoło i próbować do skutku:) J.
Jesteś wspaniałą dziewczyną, nie tylko piękną, ale inteligentna, pełną pasji. Bardzo podoba mi się twój opis pobytu w Japonii. Mam nadzieje, nawet jestem tego pewna, że odniesiesz wielki sukces. Pozdrawiam cie i czekam na dalsze wpisy. :)))) Marina
praca w takim miejscu- marzenie :))
zapraszam na konkurs 😉
Witaj, jestem zauroczona Twoim blogiem, piszesz lekko i zwiewnie. Czytajac i ogladajac zdjecia z kraju kwitnacej wisni, poczulam sie przez chwile tak, jak bym tam byla ! Zdobylas kolejnego czytelnika 🙂
Serdecznie pozdrawiam ze Szkocji, ktora jest rownie urokliwa jak Japonia, a ktora mam nadzieje kiedys zobaczyc na wlasne oczy…
Kama
Dobra, zaczynam od poprzedniego postu – śniadania. Jajka i płatki owsiane. Jeju, gdybym tylko miała więcej czasu rano z pewnością poświęciłabym chwilkę na przygotowanie sobie ciepłego śniadanka. Niestety niejednokrotnie wychodzę o 6 bądź 7 rano. Tak wcześnie zwyczajnie nie chce mi się jeść i nie jestem głodna. Dopiero, gdy dotrę na uczelnię myślę o śniadaniu. Staram się w dni wolne czyli środa i weekend przygotowywać sobie miskę sałatki i jem ją później przez dwa dni. Rano, gdy się pakuję na uczelnię, wyciągam jednej z pojemników na żywność, do połowy nakładam sobie do niego sałatki (w poniedziałek i we wtorek miałam… Czytaj więcej »
cholernie zazdroszczę! i pobytu w Japonii, ale i tej świetnej figury!:)jesteś idealna, marzy mi się być taka jak Ty, ale to długa druga przede mną.
Podziwiam Cię, że dajesz radę żyć w takim tempie.;) wszystko dzieje się tak szybko.. ach!
a co do owsianki z jajkiem to naprawdę polecam!;)
Ile bym dala za takie żarełko 😀
Witam i pozdrawiam Marto, wiesz czego najbardziej Ci zazdroszczę? Tych wspomnień, wrażeń a podróży bo to jest to czego nikt nigdy Ci nie odbierze choćby nie wiem co.
Pozdrawiam
Niesamowicie pozytywny wpis! Uczę się chińskiego dość intensywnie, ale Japonia to coś niesamowitego, zdjęcia są bardzo klimatyczne. Musiałaś czuć się jak w bajce:)