Kto ma większe szanse? Dziewczyny, które idą „po trupach do celu” czy te nieśmiałe, skromne, „szare myszki”, które dopiero z czasem się rozwijają?
Nieśmiałość według mnie jest dużym problemem. Bywam nieśmiała, a praca w modelingu to przede wszystkim bazowanie na znajomościach z nowymi ludźmi. Bardzo stresującym momentem za każdym razem jest dla mnie wchodzenie do nowej agencji zagranicznej. Wchodzisz, siedzi kilkunastu bookerów i wszyscy patrzą na ciebie. Każdy ocenia, jak jesteś ubrana. Nieśmiałość jest przeszkodą, ale jej brak nie jest też gwarancją zrobienia kariery.
Czyli lepiej „pchać się” nawet tam, gdzie cię nie chcą, czy raczej trzeba być wyważonym, czekać aż ktoś cię zauważy?
Moim zdaniem nie warto się pchać, gdzie popadnie. Może jest to przepis, bo tam gdzie cię widzą, tam jest szansa, że cię zapamiętają. Na pewno też nie można stać na szarym końcu i uważać, że cię na coś nie stać i czekać na to, aż ktoś cię odkryje. Modelka ma mieć klasę. Dobrze jest się odezwać na castingu, coś skomentować, uśmiechnąć się do klienta, dać się zapamiętać, ale nie być bezczelną. Komentarz, nawet dotyczący pogody, ładnej torebki czy płaszcza pozwala na to, że klient widzi cię dłużej niż 2 sekundy i pomyśli: „O miła dziewczyna, dobrze by się z nią pracowało”. Strasznie skrępowane, zestresowane dziewczyny nie dostaną pracy.
Jeśli mamy niezwykłe warunki fizyczne, ale boimy się otworzyć usta nawet przy najbardziej uśmiechniętym kliencie, to czy wciąż mamy szansę na karierę?
Moim zdaniem nie, ale jest to na pewno indywidualna kwestia każdej nieśmiałej dziewczyny. Niektórym praca w modelingu pomaga w otwieraniu się na ludzi, w zawieraniu nowych znajomości i pokonywaniu stresu. Samotne podróże, przymus dogadania się z nieznajomymi zagranicą – to wszystko powoduje, że dziewczyna albo jeszcze bardziej zamknie się w sobie i prawdopodobnie rzuci modeling, by wrócić „na stare, lecz znajome śmieci”, albo pójdzie w odwrotnym kierunku, sukcesywnie zdobywaną odwagą torując sobie drogę na sam szczyt. Być może to właśnie te „szare myszki” po kilku latach pozują najwytrwalej, wyzbywają się wszelkich zahamowań i cielesnego skrępowania. Z pewnością to właśnie te dziewczyny, które na modelingu wzrosły w siłę, a nie podupadły na duchu, będą pracowały najlepiej i najsilniej doceniały to, co podarował im łaskawy los. Dla osób chorobliwie nieśmiałych praca w świecie mody będzie nieustającą udręką, a przejście po wybiegu zamiast spełnieniem marzeń – stąpaniem boso po rozżarzonych węglach.
Czy istnieje zatem jakiś cudowny lek na nieśmiałość?
Mnie osobiście modeling bardzo pomógł, lecz całkowicie nie wyleczył. Jedynym sposobem jest chyba tylko nieustanna walka z samym sobą. Nie musimy od razu stać się duszą towarzystwa, rozbrajać na imprezach serią złotych żartów, ale zawsze warto z kimś nowym porozmawiać – to ludzie dookoła budują nasze szczęście, na fundamencie wspólnych chwil, uśmiechów oraz wspomnień.
świetny wywiad 🙂
piękne zdjęcie!
Wow, Twoje wypowiedzi powinny być pokazywane każdemu kto wierzy w mity o modelkach, które nie potrafią sklecić jednego sensownego zdania.
A zdjęcie rzeczywiście niezwykłe!
Dziękuję, bardzo mi miło! 🙂