Mgła rozlała się jak mleko. Światła latarni z trudem przeciskają się przez gęstniejącą ciemność, z horyzontu zniknęły budynki, dźwigi, drzewa oraz ludzie. Wkładam do uszu słuchawki, świat na moment milknie, zaczynam pomalutku truchtać, naciskam znaczek play. Energetyzująca składanka mobilizuje do przyspieszenia, zaczynam skupiać się na oddechu. Biegnę.
Bieganie jest dla mnie pożytecznym ćwiczeniem, a jednocześnie pożyteczną metaforą. […] Chodzi o to, czy byłem, czy nie byłem lepszy niż wczoraj. W biegach długodystansowych jedynym przeciwnikiem, jakiego ma się do pokonania, jesteśmy my sami i to, jacy byliśmy wczoraj.
Co jakiś czas z mgły wyłaniają się sylwetki ludzi, ale większą część trasy pokonuję w samotności. Muzyka dudni mi w głowie, wyrównałam tempo, hop hop, jest dobrze, czuję, jak w żyłach pulsuje zdrowa krew. Choć mam wcześniej wyznaczoną trasę, odbijam nagle na bok i urozmaicam sobie bieg nowymi widokami. Wszystko zależy ode mnie, od moich decyzji – gdzie biegnę, jak długo oraz w jakim tempie.
Biegnąc, nic nie robię, tylko biegnę. Zasadniczo biegnę w pustce. Innymi słowy, biegnę po to, żeby osiągnąć pustkę. Ale jak można się spodziewać, w takiej pustce myśli kryją się naturalnie. To oczywiste. W ludzkim umyśle nie może istnieć całkowita pustka. Emocje ludzkie nie są wystarczająco silne ani zintegrowane, żeby dać sobie radę z prawdziwą nicością.
Lubię końcowy odcinek trasy, kiedy cel mam już przed oczami. Wtedy lekko przyspieszam, wiem, że za kilka minut dam się ponieść satysfakcji. Zawsze po biegu mam czerwone policzki – rumiane, jak powiedziałaby moja babcia. Włosy zawijają się śmiesznie od kaptura i wilgoci.
[…] chodzi o to, żeby radość, jaką odczuwam na końcu każdego biegu, przetrwała do dnia następnego. Tę samą taktykę stosuję, gdy piszę powieść. Każdego dnia przerywam w miejscu, w którym wiem, że mógłbym pisać dalej. Spróbujcie tego, a praca pójdzie wam kolejnego dnia zaskakująco łatwo. […] Żeby wytrwać w czymkolwiek, trzeba utrzymać rytm.
Do biegania można się przekonać. Sama kiedyś nie wierzyłam, ale pomalutku zaczynam odkrywać w tym prostym ruchu coraz więcej przyjemności. Lubię biegać przy muzyce, takiej, której dawno nie słuchałam lub takiej, do której jeszcze nie zdążyłam się przyzwyczaić. Biegam szybciej, niż kiedyś – moim celem miało być chudnięcie, a więc powinnam biegać dłużej oraz wolniej, jednak znacznie więcej radości sprawia mi 30 minut biegu zamiast godzinnego truchtu. Każdym z nas sterują różne motywacje, każdy organizm inaczej reaguje na pot, zmęczenie, obolałe nogi. Nie każda okolica obfituje w efektowne, przyjazne dla biegacza, trasy. Nie każdy może szybko, nie każdy lubi wolno, nie wszystkim potrzebna jest muzyka w uszach, ktoś może woleć truchtanie w ciszy. Uważam jednak, że skoro nawet ja potrafiłam zmusić się do biegania, to mobilizację odnajdzie w sobie największy leniwiec. Wystarczy jedynie spróbować różnych metod i znaleźć swoją własną. Z mojej strony mogę powiedzieć Wam jedno – nie katujcie się bieganiem, jeśli chcecie schudnąć. U mnie taka motywacja nic nie podziałała, bieg stał się obowiązkiem, a nie czystą przyjemnością, chwilą relaksu dla duszy i ciała, wypoceniem wszystkim lęków i ucieczką od problemów.
Cytaty pochodzą z książki „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” autorstwa Haruki Murakamiego
Dla mnie bieganie jest jak terapia. Dosłownie. Częściej biegam jak mi jest źle,jak coś nie pójdzie po mojej myśli. Wtedy mogę się wyżyć i wyrzucić cały stres. Ja osobiście polecam bieganie. Sama niedawno ( ok.9 miesięcy temu)zaczęłam biegać. Mój pierwszy raz trwał…10 sekund 🙂 Teraz to ok 30 min, także wszystko można 😉
Rewelacyjny post, ja również bardzo lubie biegać. Dla mnie najgorsze są zawsze pierwsze 3/4 minuty, a potem nogi już praktycznie same biegną.
Poza tym uwielbiam słuchac muzyke i jak mam słuchawki w uszach to mogę biegac bez końca.
A jestem ciekaw czy wykonujesz jakiś trening? Interwały? Dlugie dystanse?
Nie… po prostu ruszam i biegnę 30 minut 😉
Ja może nic do biegania nie mam, ale nie jest to moja ulubiona forma ćwiczeń – zdecydowanie wolę te "do zrobienia w domu" 😉
Ja kiedyś myślałam, że pobiegam, ale stwierdziłam, że jak kupię buty do biegania, to biegać mi się nie będzie chciało. Czytam coraz to więcej pozytywów na ten temat. Może zacznę na wiosnę?
mam pewne pytanie . Nie boisz się że twoje nogi zrobią się umięśnione ? jak do tego podchodzą inne modelki jeżeli wiadomo ci coś o tym 🙂
Nie, nie boję się 😉 Biegam tylko 30 minut i (niestety) nie robię tego regularnie.
Ile masz lat jesli wolno wiedzieć ?
22
podasz swoją biegową playlistę?
jestem ciekawa. może post o tym? 🙂
Jasne, nie ma problemu 🙂
Bardzo ciekawy post. Sama miałam w swoim życiu zrywy, podczas których szłam biegać. Ale nigdy nie sprawiało mi to frajdy. Ale sądzę, że jeszcze dam bieganiu szansę 🙂