Po śnieżnych zawiejach i porywistych wiatrach, pogoda w Tokio nareszcie zaczyna przypominać wiosenną – niebo zachwyca błękitem, słońce rozgrzewa wymarznięte buzie, a temperatura z każdym dniem skacze o słupek do góry. Kiedy nie zaczynam castingów zbyt wcześnie, rozkoszuję się ciepłem i wybieram na spacer. Dzisiaj zabieram Was w kolejną wycieczkę po słonecznym Tokio. Na początek jednak kilka zimowych zdjęć dla przypomnienia, jak paskudną pogodą przywitała mnie Japonia.
|
Shibuya |
|
Park Yoyogi |
|
Tablica informacyjna na przystanku autobusowym |
|
Przerwa na lunch i pyszne takoyaki |
|
Takoyaki ! Mniam |
|
Wejście do budynku, w którym mieszkam |
Jak dla mnie,to tam jest świetnie, teraz posiądź pełny, swobodny i nieograniczony wpływ na komunikację z ludźmi :]
Piękny park i śliczne dziewczyny na zdjęciu 😉 . Swoją drogą, nawet patrząc na ciasne uliczki między wieżowcami, ma się wrażenie przestrzeni.
Oglądam takie posty z wielką ciekawością, na prawdę. Zazdroszczę zwiedzania. :))
Piękne zdjęcia 🙂
Niesamowite miasto, choć jestem przekonana, że prędzej czy później zgubiłabym się tam; D
Cudna wycieczka po Tokio!
Piękne zdjęcia. Uwielbiam przeglądać takie posty.
Ja bym pewnie się tam nie dogadała, ale Ty masz takie szczęście, że znasz japoński 🙂 do parku Yoyogi z chęcią bym się wybrała, lubię takie tereny zielone, leśne 🙂
Widzę, że wiele się zmieniło odkąd ostatnio byłam w tych stronach 🙂 Tokio strasznie szybko się zmienia. Wystarczy rok, dwa, i nagle rozpoznawanie znajomych ulic na zdjęciach staje się nie lada wyzwaniem! Lubię Twoje wpisy, ciekawie jest zobaczyć, jak ktoś inny odbiera te same miejsca, ich klimat, kulturę mieszkańców. Osobiście uważam, że Tokio jest jednym z tych niewielu miejsc na ziemi, w których można jednocześnie zaginąć i się odnaleźć… Jestem ciekawa, czy to pulsujące życiem miasto wywołuje w Tobie poczucie samotności, czy wręcz odwrotnie? Wielokrotnie spotkałam się z opinią, że Tokio wydaje się być miejscem, w którym człowiek czuje się… Czytaj więcej »
Zdecydowanie nie czuję się tutaj zagubiona 😉 Pewnie to po części kwestia trzech lat nauki języka oraz studiowania japońskiej kultury.
Ciekawe spostrzeżenie – być może właśnie w tym tkwi cała różnica – w zwykłym szoku kulturowym 🙂 Chociaż na to, czy ktoś czuje się w danym miejscu wyobcowany, czy też nie, składa się pewnie o wiele więcej innych czynników.
Jakkolwiek, fajnie jest przeczytać (chociaż w tym przypadku chyba raczej obejrzeć ;)) na blogu post skłaniający do podobnych refleksji. Oby takich więcej 🙂
Alex
Oj, Japonia… Piękna jak zwykle 🙂