11 maja 2014
Nienawidzę budzić się snami tak strasznymi, że mimo wczesnej pory już nie potrafię zasnąć. Najgorsze jest tych kilka pierwszych sekund, kiedy senne potwory przegryzają rzeczywistość – zanim zjawy rozpłyną się na jawie, leżę sparaliżowana strachem, obezwładniona koszmarem, w którym brodziłam przed chwilą. Myśli od samego rana nasiąknięte czarnym błotem, śmierdzącymi pomyjami – wstaję lewą nogą.
Zły sen przykleja się do człowieka i trudno go zapomnieć.
W Tokio codziennie nawiedzały mnie koszmary. Ktoś zachorował, umierał, wybuchała epidemia, samolot rozbijał się ze mną na pokładzie. Sypiałam źle i krótko, męczyłam się straszliwie. Do tej pory zastanawiam się, czy była to kwestia budynku, w którym mieszkałam (inne modelki z agencji również nie spały tam spokojnie), a może zakleszczonej w podświadomości tęsknoty za domem.
Rafaela, Brazylijka, z którą dzieliłam pokój na kontrakcie cztery lata temu, o snach potrafiła rozmawiać godzinami. W jej rodzinie wierzyło się, że podczas snu dusza opuszcza człowieka i wyswobodzona z cielesnych ograniczeń wędruje po świecie. Sny, które niosą ludzi przez ciemne morze nocy to obrazy widziane oczami naszej duszy, podróżującej między przeszłością a przyszłością. Dlatego niektóre sny okazują się prorocze, inne zaś odtwarzają najstarsze wspomnienia. Rafaela nie bała się koszmarów, ale momentu zasypiania. Tego dziwnego uczucia, kiedy powieki ciężko opadają, po ciele rozchodzi się leniwe mrowienie, nici świadomości pomału puszczają, ale wciąż balansujemy na granicy snu i jawy. Czasami poddajemy się i zaraz odpływamy, ale zdarza się, że nagle otwieramy szerzej oczy, lekko skotłowani, trochę zagubieni. Tego momentu bała się Rafaela: zanim pękną liny podtrzymujące rzeczywistość, dusza wymyka się ciału i cicho staje obok – jeśli zbyt gwałtownie wyrwiemy się procesowi zasypiania, dusza może nie zdążyć z powrotem, a my zostaniemy tylko pustym ciałem.
Budzić się rano i starać się odtworzyć sen po to, żeby uporać się z podejrzeniem, że sen powiedział o nas więcej, niż chcemy na jawie wyznać. – Czesław Miłosz
Już kilka razy miałam sny które się sprawdziły, coś niesamowitego jest w tych snach 🙂
Jung nazywał sny królewską drogą do podświadomości, senne koszmary mogą być zbawienne – stanowią dojście do naszego ukrytego potencjału, który nie może zaistnieć. Są odpowiedzią na zmiany, nieświadomą zmianą, sygnałem, że dojrzewamy. Świadoma praca nad snami może dać więcej niż dieta cud, najlepszy trening – znaleźć siebie. Czego można chcieć więcej. Nie uciekaj od koszmarnych snów 🙂 dzięki nim stajesz się piekniejsza, dojżalsza i mądrzejsza.
Bardzo dziękuję za komentarz! Niezwykle ciekawa, inspirująca porada 🙂 Pozdrawiam!
Dobrze, ża ja prawie nigdy nie miewam koszmarów. uffff….
http://caaarolyn.blogspot.com/