Browsing Tag

Tokio

Uncategorized

Jak się bawią modelki ?

Z powodu natłoku egzaminów – dziś tylko zdjęcia, tym razem mojego autorstwa.
Kochani, przypominam Wam o głosowaniu w konkursie na BLOG ROKU 2012. Jeśli chcielibyście zobaczyć wieszaknawybiegu w dalszym etapie, wystarczy, że wyślecie SMS o treści G00202 na numer 7122 (1,23pln). Z góry dziękuję 🙂












Uncategorized

Nad chmurami –> Narita –> Tokio

22 luty 2009, na pokładzie samolotu do Tokio

Pachnie jedzeniem. Drobna japońska stewardesa wręczy mi za moment paczuszkę krakersów. Hm, zostawię je na później, na wypadek, gdybym w nocy zgłodniała. Zaczynają rozwozić napoje. Ciekawe, kiedy przyjdzie pora na lunch. Dostałam nawet rozpisane menu: pierwszy posiłek to wędzony łosoś i sałatka ziemniaczana, kurczak Teppan Yaki ze smażonymi warzywami i ryżem, a na deser austriackie czekoladowe ciastko. Śniadanie to wybór szynek i serów oraz jogurt z truskawkowym sosem. Wypiłam szklaneczkę soku pomidorowego, nie był rewelacyjny, ale po doprawieniu solą i pieprzem ostatecznie znośny.
Jeszcze 5 godzin i 20 minut. Od około sześciu jestem na pokładzie, co oznacza, że pomimo ekstremalnego niewyspania mam prawo nie czuć się senna – w Polsce dopiero dwudziesta. Zaskoczyłam samą siebie odmawiając japońskiej zupki, ale zbytnio obciążyłam żołądek przy obiedzie. Wyszorowałam zęby, twarz zmyłam prowizorycznie (mydłem pokładowym…), tworząc sobie zgrabną iluzję czystości i pozorny komfort.
Względność czasu: zjem śniadanie, kiedy w domu wszyscy będą spali. 
Pięć godzin i pięć minut. Już nie mogę się doczekać momentu, w którym zadzwonię do K.



23 luty, 10:45 w Japonii, 2:45 w Polsce

Odebrałam swój bagaż, odświeżyłam się w łazience, wykonałam ekspresowy makijaż, kupiłam bilet, zadzwoniłam do agencji, wsiadłam do autobusu i jadę. Wyobrażam sobie, że jesteś tutaj ze mną, K., wspólnie mijamy przemoczone wioski, przejeżdżamy pod drogowskazem z napisem Tokio. 
Jak na trzecią rano i dwie godziny snu w samolocie, trzymam się całkiem…stabilnie. Może miałabym jeszcze więcej energii, gdyby szarość nieba rozświetliło słońce i przestał padać deszcz (ostatecznie lepszy deszcz od śniegu). Tak bardzo chciałabym już być w apartamencie, zadzwonić do domu, wypakować walizki, umyć się i położyć spać. A najbardziej na świecie chciałabym teraz leżeć we własnym łóżeczku, pod własną kołderką.

11:24

Marznę bez ciebie, zamarzam powoli. 
Już nie mogę się doczekać momentu, kiedy zobaczę na ekranie laptopa twarze rodziców. 
Tym razem muszę koniecznie odwiedzić fontannę w kształcie kupy. 
Jedziemy przez miasto, K. Bardzo, bardzo wysoko. W dole park, rzeka, mosty, boiska, ogromne bilbordy reklam. Zapomniałam już całkiem, jak wielkie jest to miasto…
Robi się tłoczno na ulicach, ale to dobrze, chciałabym utknąć w korku, chciałabym jechać jak najdłużej. 

W następnym poście pierwsza porcja zdjęć z pobytu w Tokio mojego autorstwa. 
Póki co nie mam jeszcze do nich dostępu i dlatego zamieszczam poniżej fotografie znalezione w sieci, które podbiły moje serce.

Uncategorized

Tokio po raz drugi, czyli najlepszy wyjazd w życiu

8 luty 2009

Pozbawione sensu niebo, wyciskane jak gąbka, pozbawiona sensu cieknąca z niego woda, pozbawione sensu daktyle i markizy pochłaniane tuż przed spaniem. Dzień rozmiękły, podmokły, spłaszczony, sflaczały. Tydzień czekania na pokrakowskie spotkanie i już po The Kalesons Blues Band u K., przemknęła Warszawa, dogoniła ją Rura (niezapomnianą nocą zapisując się w pamięci). 
Długi spacer na dworzec, w ustach i włosach wiosna, czwórka rozdzielona PKS-em dwa na dwa. Ja do Sfinksa, K. do babci, M. i S. w swój własny świat. Zabiłam nostalgię nocowaniem u O., wódką zapijaną herbatą z cytryną i słodyczami o pierwszej w nocy. 
Czekałam, czekałam i wyczekałam smsa od K.: idziemy do Caramelito na kawunię. Odpisałam: kawunię i fajunię.
A teraz wracam do wojen włoskich.

21 luty 2009
Wyjazdy byłyby całkiem prostą sprawą, gdyby ludzie nie nauczyli się tęsknić. Jednak wyzbywając się tęsknoty musielibyśmy zrezygnować z pełnej gamy uczuciowości, bo tęsknotą obdarzamy tych, z którymi jest nam w życiu najlepiej. Tęsknota odbiera radość wyjazdom, nadając sens powrotom.

22 luty 2009, Wiedeń
Z okien lotniska Wiedeń wygląda zupełnie jak Polska. Płaski, biały krajobraz, pozbawiony znaków szczególnych. Wokół mnie kilkadziesiąt, a może i setka Japończyków, z czego prawie połowa w białych maskach. Rok temu myślałyśmy z Kasią, że w Tokio panuje epidemia. 
Słuchając wczoraj wpisów z pamiętnika K. uświadomiłam sobie, że przyjaźń z nim to jedna z najważniejszych i najpiękniejszych rzeczy, jakie przytrafiły mi się w życiu. Słowo zapisane w osobistym dzienniku nosi piętno szczerości, którego nie sposób pominąć, osłabić ani ukryć. Poczucie, że jest się dla drugiego człowieka oparciem, nadzieją, zmianą i miłością tworzy zupełnie nowy obraz samego siebie. 
Sms do K.: Jestem w samolocie. Mam deja vu. Wszędzie Japończycy i japoński i te ich białe maseczki na twarzach. Odezwę się za 12 godzin. Tak strasznie Cię kocham. 
Nie odpisuje. Muszę już wyłączyć telefon. Gdybym mogła choć na parę minut cofnąć się w czasie, siedziałabym teraz u K., w jego pięknym pokoju, przy „Kawie i papierosach” pijąc kawę i paląc papierosy.