Kilka dni temu napisała do mnie moja dobra koleżanka po fachu, z którą dzieliłam mieszkanie w Paryżu. Zaproponowała, że opowie mi historię, jaka przydarzyła się jej w ubiegłym miesiącu, a ja zrobię z nią, co zechcę: przeczytam i zapomnę lub opiszę na blogu. Chciała podzielić się swoimi ostatnimi doświadczeniami z większą rzeszą odbiorców, pokazać, jak mało znacząca w naszej branży jest pozycja modelki. Dopóki nie dotrzemy na szczyt kariery, dodając do nazwy zawodu przedrostek „top”, tworzymy teatr wychudzonych lalek, poruszanych przez wprawne ręce kreatorów mody, redaktorów naczelnych, agencji modelek. „Wiem, że nic nie zmienię, ale chcę, by ludzie wiedzieli, jak może działać modeling, jak mało możemy, jak niewiele od nas zależy”, wyjaśniła. Historia jest nie tylko szokująca, lecz przede wszystkim smutna – bo prawdziwa. Poniżej wklejam skopiowane z czatu wiadomości od mojej koleżanki.
All Posts By
Marta
Poniższe zdjęcie Anji Rubik z tegorocznego Tribeca Film Festival nie pozostawia chyba wątpliwości, że modeling szkodzi cerze – setki godzin spędzonych na pokładzie samolotów, przeskakiwanie między różnymi strefami czasowymi, sesje rozpoczynające się o 4 nad ranem… To wszystko prędzej czy później odbija się na delikatnej skórze twarzy, nieprzystosowanej do tak nieregularnego trybu życia, jaki prowadzą topmodelki.
Chciałam zaprosić was dzisiaj na stronę internetowego magazynu Miumag.pl, gdzie przeczytacie o moich „pierwszych razach” w modelingu… i nie tylko 😉 Jestem bardzo wdzięczna MIUMAG za owocną współpracę i mam nadzieję, że kwestionariusz was choć trochę zaciekawi. Link do artykułu poniżej: