Marta
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Najprawdziwsza mądrość świata. Słońce za oknem, własne łóżeczko, ulubiony twarożek i kawa na śniadanie. Jestem tak wytęskniona owoców, że wczoraj pochłonęłam trzy jabłka, jedno za drugim. Za taką przyjemność w Japonii musiałabym zapłacić jakieś 12-15 zł. Choć dobrze mi w Polsce, nie będę ukrywać, że Tokio to moje ukochane miejsce na ziemi i gdybym tylko mogła, odwiedzałabym je w każdy weekend. O kulturze japońskiej mogłabym rozprawiać godzinami i sama siebie zaskakuję tym, jak bardzo czekam już na studia magisterskie. 5 tygodni w Tokio dały mi największego motywującego kopniaka do nauki – świadomość, że mogę dogadać się z Japończykami na większość tematów, potrafię wytłumaczyć swój problem sprzedawcy w sklepie, czy zapytać o drogę i zrozumieć odpowiedź po japońsku, uskrzydliła mnie, podbudowała i pchnęła do działania. Jest oczywiście kilka aspektów życia w społeczeństwie japońskim, których nie akceptuję, uważam za dziwaczne lub wręcz okrutne, jednak wiele elementów pragnęłabym wdrożyć do naszej polskiej codzienności i to możliwie jak najszybciej. Za co więc tak bardzo kocham Japończyków?