All Posts By

Marta

Uncategorized

SÝN Magazine

Odpowiednie wybory, słuszne decyzje. Czy ktokolwiek z nas byłby w stanie przewidzieć, kiedy odpowiedzieć nie, a kiedy postawić na tak? Czy każdy nasz młodzieńczy, nie naznaczony doświadczeniem osąd jest niczym gra w rosyjską ruletkę: trafisz – wygrywasz nowe życia, przegrasz – zaprzepaściłeś wszystko. Odbijam się od głuchych ścian poczekalni, w której umieściłam samą siebie. Czekam na jakiś znak, czekam na cichy uśmiech losu, niewidzialny palec, który popchnie mnie w odpowiednim kierunku. Może to jest aż takie trudne, a może jednak niespodziewanie proste? 
Fizycznie jeszcze nie odtajałam po Paryżu, ale i tak czuję się wspaniale. Jestem otoczona miłością, zarówno w rodzinnym mieście, jak i kochanej Warszawie. Umawiam się na spotkania ze znajomymi, czytam, piszę, oglądam swoje seriale. Walczę ze stresem, a przynajmniej próbuję robić to najlepiej, jak tylko potrafię.
Pamiętacie backstage zwariowanej sesji ze sfinksami? 
Oto efekty, które ukazały się w październikowym wydaniu SÝN Magazine. Hope you like it! 🙂

Raz jeszcze dziękuję całej ekipie! 
Uncategorized

Na talerzu modelki: sałatka z figą i kozim serem

SAŁATKA Z FIGĄ I KOZIM SEREM

rukola
ser kozi
świeża figa
płatki migdałowe
suszona żurawina
łyżka miodu
Rukolę układamy na talerzu. Figę kroimy w plastry, ser kozi na niewielki kawałki. Układamy na rukoli, posypujemy suszoną żurawiną, płatkami migdałowymi i polewamy całość miodem. Smacznego!

Uncategorized

Po raz pierwszy nie musieć

3 października

Zakończył się
Paris Fashion Week, zakończyły się pokazy mody we wszystkich stylowych
stolicach świata. Ja wróciłam do Polski – szczęśliwa, bo w domu, niepewna, co
dalej. Inaczej wyobrażałam sobie mój pobyt w Paryżu, inaczej rysowałam w głowie
szkice zagranicznych sukcesów. Teraz nadszedł czas na podsumowanie podjętych w
ostatnim czasie decyzji i przede wszystkim zadanie sobie pytania „co
dalej?”. Znacie to uczucie, kiedy nagle nic nie idzie po Waszej myśli,
kiedy świat obraca się do Was plecami i wydaje się mówić: wcale mnie nie
obchodzisz? Lubię tłumaczyć sobie, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że
nawet najgorsze wybory prowadzą nas ostatecznie na właściwe ścieżki, że
przeznaczenie obiera niespodziewane szlaki. 
Od kataru mam
zatkane ucho. Zjadłam wspaniałe śniadanie – delektowałam się tą prostą
przyjemnością posiadania wszystkich niezbędnych składników pod ręką (bo cudowna
mama zadbała, pamiętała). Wypiłam kawę, gorącą, mocno mleczną, obejrzałam
początek Dzień Dobry TVN. Siedzę na kanapie, z laptopem na kolanach, w piżamie,
szlafroku i ciepłych skarpetach. 
Nie muszę
wyglądać jak
milion dolarów, nie muszę
wyglądać nawet
jak pięć złotych,
nikt nie wysyła
maili z castingami, nikt na mnie nie wrzeszczy przez telefon.
Nie muszę
kreślić japońskich znaczków, nie muszę tłumaczyć 10 stron słówek, zapamiętywać
dat z japońskiej historii ani przyswajać obcych terminów.
Mogę
oglądać seriale,
czytać Kuczoka i Tokarczuk, iść do kina, iść na spacer
pisać o tym, co
czuję, co chcę, co mogę
mogę nie musieć
po raz pierwszy
nie musieć.