All Posts By

Marta

Uncategorized

When it comes to love

Wyjazdy na kontrakt do zagranicznych agencji to zawsze wielka przygoda i niezapomniane przeżycie. Na miesiąc lub dłużej przenosimy się w zupełnie inny świat, z dala od domu, rodzinnych stron. O ile rozłąka z przyjaciółmi i rodzicami jest trudna, lecz do wytrzymania, o tyle rozstanie na tak długi okres czasu z chłopakiem/dziewczyną stanowi bardzo bolesny problem. Najcięższym wyjazdem do tej pory był dla mnie dwumiesięczny kontrakt w Tokio, z którego, dzięki moim usilnym błaganiom, udało mi się wrócić wcześniej. Rozpiętość tysięcy kilometrów w połączeniu z różnymi strefami czasowymi (np. ośmioma godzinami różnicy między Polską a Japonią) nie pomaga w budowaniu świeżej relacji, ani umacnianiu wieloletnich związków. Tęsknota wypełnia nas od stóp po czubek głowy, zalewa myśli falą gorąca, sprawia, że przez każdy kolejny dzień przechodzimy, jak po rozżarzonych węglach. Oczywiście mamy skype’a, facebooka, swoje przenośne laptopy, internetowe kamerki, maile i zdjęcia online w Picasie. Jednak nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że odarcie związku z pocałunków, uścisków, dotyku, to jak zabranie górom wysokości lub wypompowanie z morza wody. Nie każda z nas ma takie szczęście, jak Anja Rubik, której udaje się łączyć pracę modelki z całowaniem swojego mężczyzny.

Wielkim problemem dla obu partnerów może okazać się brak zaufania, gdyż właśnie zaufanie to podstawa dla związku na odległość. Spójrzmy prawdzie w oczy: wyjeżdżamy do kraju, w którym nikt nas nie zna i my nie znamy nikogo. Możemy imprezować i szaleć, możemy zupełnie stracić głowę. Ważne, by przed wylotem porozmawiać szczerze z drugą połówką, wyjaśnić spokojnie, jak wygląda dzień z życia modelki, co będziemy robić, gdzie mieszkać, jak planujemy spędzać czas wolny. Nie istnieje jeden sprawdzony sposób na poskromienie tęsknoty i przeżycie wyjazdu bez stresu związanego z tak długą rozłąką, jednak radość z powrotu w ramiona ukochanej osoby z nawiązką rekompensuje wszystkie troski i cierpienia.
Uncategorized

Paris 2009 part 3

20 czerwca 2009
Każdy wyjazd wywraca moją oswojoną codzienność do góry nogami. Zmieniam miasto, wynajmuję mieszkanie, głód i rozkład castingów ustalają pory jedzenia, bilans kosztów i przychodów zmusza do oszczędności. Nowe przyjaźnie uzależniają moje serce i nawet odwyk odległości nie jest w stanie wyczyścić je ze wspomnień. Wszystko to bardzo piękne, każdy ranek, każda impreza, ale nic nie przypieczętowuje mojej radości silniej, niż świadomość ostatecznego powrotu do domu.  I kiedy dzisiaj parzyłam w kuchni herbatę, uderzyła mnie niepokojąca myśl – co, jeśli w końcu przyszłość nadejdzie, zamykając za sobą drzwi wszelkim powrotom? Do szkoły, do Częstochowy, do dzieciństwa, do domu?
23 czerwca
Jadę na casting słuchając muzyki na Ipodzie i myślę o nowym miejscu, w którym przyszło mi zamieszkać. Między castingami zdążyłam zrobić zakupy mające utrzymać mnie przy życiu do piątkowej wypłaty: sojowe jogurty, musy owocowe, makaron, szpinakowe puree, dwie zupy Knorra, wodę i colę zero, która już chłodzi się w lodówce.
Wczoraj Simone pomogła mi z walizkami. Bez niej albo złamałabym kręgosłup, albo wydała ostatnie pieniądze na taksówkę. Sprawa z K., dziadkami, kolejne komplikacje z Internetem wytrąciły mnie z równowagi, ale ostatecznie zamiast papierosa uspokoił mnie długi spacer z Simone i Katariną. W domu Katarina wyciągnęła białe wino – wzniosłyśmy toast – za nowe przyjaźnie! 
Tęsknię coraz mniej.
15:40, metro
Znowu zaczynam myśleć po angielsku. A w domu czeka na mnie makaron i zupa, i owocowy mus!
25 czerwca
Casting Chanel zaliczony. Coraz nam z Simone bliżej do siebie, coraz lepiej, swobodniej, coraz bardziej przyjacielsko. Czym byłby dzień w Paryżu bez świadomości, że w domu czekają na mnie sympatyczne koleżanki, Desperate Housewives, wino, serowy sos i popcorn? Już zapomniałam, że mogło być tutaj tak bardzo inaczej. 
26 czerwca
Paryż jest przepiękny i jest mój – oswojony dwoma minionymi tygodniami. Roomies oglądają Desperate Housewives, ja rozkoszuję się Paryżem widzianym z naszego balkonu (para gołębi całuje się namiętnie na dachu sąsiedniej kamienicy). 

Szczęście jak zwykle, spóźnia się.

Uncategorized

Photomix

Mam nadzieję, że wybaczycie mi dzisiejszy post, gdyż z braku czasu (środowy egzamin…) postanowiłam wprowadzić na bloga trochę „prywaty” i pokazać Wam zdjęcia, które z modelingiem nie mają nic wspólnego. Do tej pory broniłam się przed postami typu instagram, ale sama lubię przeglądać podobne wpisy na innych blogach, więc właściwie czemu nie? Część z Was, która śledzi profil wieszaka na FB oraz Instagramie widziała już pewnie większość zdjęć, ale mam nadzieję, że dla reszty będzie to przyjemna okazja do poznania mnie ciut bliżej 😉