11 czerwca 2009, 22:02
Marta
WCZORAJ
śniadanie: bułka bakaliowa z masłem (z ulubionej Galerii Wypieków), kawa
II śniadanie: serek Danio
obiad: kasza jęczmienna z sosem pieczarkowo-śmietanowym
kolacja: warzywa z patelni (brokuł, marchewka, kalafior, cieciorka) z sosem sojowym i prażonym słonecznikiem; serek wiejski
w międzyczasie kawa i 2xBurn – spałam jakieś 4 godziny, więc bez tego byłoby ciężko…
DZISIAJ
śniadanie: owsianka na mleku z bananem i płatkami migdałów; waniliowy serek homogenizowany
obiad: kasza jęczmienna z cieciorką, sosem sojowym, prażonym słonecznikiem i kolendrą
kolacja: sałatka z rukolą, pomidorkami, serem żółtym, grillowanymi pieczarkami i słonecznikiem, polana słodkim sosem winegret i olejem rzepakowym; serek wiejski
w międzyczasie „pyszna” kawa z automatu na uczelni 😉
- Agencja zapomniała odebrać mnie z lotniska. Nikt nie przyjechał, więc czekałam na lotnisku jakieś 3 godziny, aż w końcu agencja zadzwoniła, podając mi adres mojego paryskiego mieszkania i kazała wziąć taksówkę do Paryża. 50 euro. Po fakcie nikt mi pieniędzy nie zwrócił…
- Przez pierwszy tydzień mieszkałam ze starszą panią w jej prywatnym mieszkaniu (normalnie agencje umieszczają modelki razem w wynajmowanym przez siebie „apartamencie”). Miałam niewielki pokój, wyposażony w biurko i łóżko, z Internetem, który nie działał. Nie znałam w Paryżu nikogo, starszej pani całe dnie nie było w domu, a ja przesiadywałam wieczorami z jej wielkim kotem, oglądając na laptopie jedyny serial, jaki zdążyłam ściągnąć przed wyjazdem.
- Moją kolejną współlokatorkę poznałam przed castingiem, na który obie nie potrafiłyśmy trafić. Ona również „wynajmowała” pokój u prywatnego właściciela. Szybko podjęłyśmy decyzję o pójściu razem do agencji i poproszeniu o wspólne mieszkanie. Powiedziałam, że w moim obecnym dostanę depresji, więc albo znajdą nam coś ładnego, albo będą płacić za psychiatrę. Następnego dnia pakowałyśmy walizki.
- Po raz pierwszy w życiu usłyszałam od agencji, że jestem za chuda i muszę przytyć, bo w przeciwnym razie odeślą mnie do domu. Schudłam tak drastycznie w pierwszym tygodniu, gdyż z tęsknoty, stresu i dręczącej samotności nie miałam w ogóle apetytu. Żywiłam się głównie colą zero i zupkami Knorra przywiezionymi z Polski. Kiedy zmieniłam mieszkanie, moja kochana współlokatorka dostała od agencji rozkaz pilnowania, żebym zjadała śniadania i dużo pizzy 😉 Od tamtej pory pizza i popcorn królowały na naszym stole!