Dzisiejszy post nie był zaplanowany, jednak powstał z konieczności podzielenia się moimi przemyśleniami na temat artykułu z pierwszej strony dzisiejszego wydania Gazety Wyborczej.
Zainteresowanych odsyłam do artykułu: KLIK
Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy odczytałam dziś po powrocie do domu maila od dziennikarki portalu gazeta.pl, proszącej mnie o telefon i komentarz całej sprawy. Oddzwoniłam od razu i rozgadałam się chyba aż nadto, jednak mam nadzieję, że udało mi się podkreślić podstawowe przesłanie mojej wypowiedzi: TO NIE JEST POWSZECHNE ZJAWISKO W BRANŻY MODY!
Przede wszystkim musimy rozgraniczyć modelki i agencje mody stricte fashion od tych zajmujących się hostessami i dziewczętami pracującymi raczej dla CKM-u niż Vogue’a. Absolutnie nie staram się tutaj nikogo uniżać ani oczerniać, jednak takie jasne rozgraniczenie jest kluczowe do zrozumienia zaistniałego problemu. W porządnej, znanej, szanującej się agencji modelek TAKIE SYTUACJE PO PROSTU NIE MAJĄ MIEJSCA. Dziewczyny wyjeżdżają do sprawdzonych agencji zagranicznych, gdzie dostają castingi do pokazów mody i sesji zdjęciowych, a nie zabawiania starszych, majętnych panów.
Wychodzimy na imprezy z PR-ami, ale oni niczego nam nie proponują, ani tym bardziej niczego nam nie narzucają. Zysk obustronny jest bardzo prosty i uczciwy: my idziemy na fajną imprezę za darmo, oni mają w klubie atrakcyjne dziewczyny. I tak, oczywiście, wiadomość, że do tego czy tamtego klubu zjeżdżają modelki mobilizuje mężczyzn do wbicia się w elegancki żakiecik i podążenia tropem modelek, jednak tylko i wyłącznie OD NAS SAMYCH ZALEŻY, czy i z kim spędzimy wieczór. Osobiście zawsze wychodziłam na imprezy w towarzystwie bliskich koleżanek i dlatego czułam się absolutnie bezpiecznie i po prostu dobrze się bawiłam! Jeśli dziewczyna ma ochotę zarabiać swoim ciałem – proszę bardzo. Modeling to oczywiście umożliwi, jednak w takim samym stopniu, jak każdy inny zawód świata.
Przepraszam, że to powiem, ale trzeba być wybitnie zidiociałym, by mylić modeling z prostytucją.
Moi rodzice poznali szefa agencji, z którą współpracowałam na początku. Porozmawiali z nim, zobaczyli, jak wygląda agencja od wewnątrz, obejrzeli profesjonalne kompozytki innych dziewcząt i poczytali o międzynarodowych sukcesach modelek tej agencji. Podczas wyjazdów byłam z nimi w nieustającym kontakcie, a w razie problemów zawsze mogli się zgłosić również do agencji, dlatego, że bookerom bardzo zależy na dobrym kontakcie z rodzicami swoich podopiecznych i na pewno nie chcieliby zawieść ich zaufania, szczególnie na początku kariery córki.
Miejmy trochę zdrowego rozsądku i oleju w głowie. Nie jest mi żal kobiet, które bez sprawdzenia wiarygodności swoich pracodawców oraz prawdziwego celu zagranicznych wyjazdów, wpakowały się w niemałe gówno. Skoro jednak same twierdzą, że nikt ich do tego nie zmuszał i działały dobrowolnie… cóż, najstarszy zawód świata może uprawiać zarówno modelka, jak i pani lekarz, prawnik albo sklepikarka.