Browsing Category

Codzienność

Codzienność

Będzie dobrze

A tym szybem zjeżdżałem w dół. Mówi tata, poruszony. To była moja kopalnia.

Stalową wieżę wyciągową widać już z daleka.

Wyobrażam sobie tatę w kopalnianej szatni, gdzie na łańcuchach zakończonych hakami wiszą ubrania na zmianę. Tatę pobierającego niezbędny ekwipunek: blaszkę nazywaną przez górników „marką”, która stanowi dowód, że pracownik danego dnia zjechał w dół. Maskę przeciwpyłową, aparat ucieczkowy i lampę z akumulatorem, przechowywane w lampowni. Tatę w górniczym hełmie czekającego w nadszybiu, by zjechać na dworzec kolejki podziemnej. I w końcu – wyobrażam sobie tatę znikającego w ciemności, którą zna tylko ten, kto przebywał pod ziemią.

Continue Reading

Codzienność, Słowa

Powroty

Zawsze lubiłam powroty. Do Polski, do domu, do poczucia bezpieczeństwa. Do tego, co było stałe. Najlepiej znane. Najdroższe. I może pamiętam powroty lepiej niż wszystkie rozstania. Kiedy ostatnie uściski dłoni, kruszące się w ustach słowa. Spojrzenia pełne obaw, chowane na dno walizki. I wypowiadane cicho: nie martw się, będzie dobrze.

Lotniska wyglądały inaczej, kiedy wracałam do domu. Samoloty z lekkością odrywały się od ziemi, czas w powietrzu przyspieszał, smutek zostawał na dole. Stawałam się oczekiwaniem, pęczniałam z tęsknoty. Zamykałam oczy i widziałam twarze mamy i taty.

Tamten powrót z Barcelony. Odebrał mnie tylko tata. A ja wróciłam pełna strachu – i nowych emocji. Z nadszarpniętym po raz kolejny poczuciem własnej wartości. Ale przecież był tamten wieczór. Kiedy gwiazdy i pusta plaża. Kiedy myślałam, że wszystko wolno. Kiedy niewiele myślałam. Jechaliśmy do Częstochowy – zachwycałam się zielenią. Takiej zieleni nie było w Tokio. Nowym Jorku. Mediolanie.

Continue Reading

Codzienność, Słowa

Odchodzenie

Mieszkanie babci i dziadka. Stare osiedle. Stare, nieładne bloki. Dziadek schodzi do piwnicy z pustym wiaderkiem, wraca z wiaderkiem wypełnionym węglem, który ląduje w kaflowym piecu. Huśtam się na huśtawce – zawieszonej na dwóch metalowych hakach między kuchnią a salonem. I wymyślam odległe światy, wymyślam bajki, historie. Huśtawka skrzypi, dziadek czyta gazetę, babcia krząta się w kuchni. Pachnie. Pachnie z kuchni, pachnie spokojem, pachnie bezpieczeństwem, domem. Martuniu, mówi babcia. Czekam, aż przyjdzie S.

Wchodzimy pod stół, stół to nasza baza, magiczna kryjówka, schron. U góry rozmowy rodziców, stukanie kieliszków, zapachy. Zapachy nad nami, nad nami stół z kompotem, modra kapusta, rolady, parujące kluski śląskie. Po obiedzie maszkiety. Czasem tata i wujek rozmawiają po śląsku, śmiejemy się, śląski jest śmieszny, lubimy go słuchać. To trochę nasze dzieciństwo, trochę jesteśmy Ślązaczki, osiedle w Piekarach Śląskich to trochę mój dom.

Continue Reading