All Posts By

Marta

Słowa

Mam tak samo

Mam tak samo jak ty. To samo mnie wzrusza, ciekawi i bawi. Mam tak samo jak ty. W podobnie naiwny sposób szukam miłości i przyjaźni.

Mam tak samo jak ty. Ciężko mi funkcjonować bez porannej kawy. Wiecznie wychodzę spóźniona i biegnę na przystanek. Zaciągam rajstopy oczkiem od pierścionka – dopiero co założone. Lubię tańczyć w samej bieliźnie, kiedy mnie nikt nie widzi – do najbardziej obciachowej playlisty. Wysyłam emotikony płaczące ze śmiechu, choć wcale się nie śmieję. Mam kompleksy. Lubię wino. Przeklinam. Świruję.

Mam tak samo.

Trzy krótkie, łatwe słowa o niesłychanej sile. Tak samo się cieszę i tak samo się złoszczę. Tak samo wstaję prawą nogą i gonię marzenia. Tak samo się potykam, zmieniam zdanie, narzekam.

Continue Reading

Modeling

Niebezpieczne biodra

Musisz uważać na biodra, słyszę. Biodra są niebezpieczne. Obwód bioder niepokojąco przybliża się do akceptowalnej granicy – jeszcze chwila i tłuszcz, który osiadł na moich osiemdziesięciu ośmiu centymetrach zacznie żyć własnym życiem. Mam szesnaście lat, sto siedemdziesiąt osiem centymetrów wzrostu i ważę niewiele ponad pięćdziesiąt kilogramów. Nigdy nie miałam chłopaka, nigdy się nie całowałam i zupełnie nie rozumiem, dlaczego zainteresowała się mną agencja modelek z Warszawy. Koleżanki już od początku gimnazjum przeżywały miłosne wzloty i upadki – a ja? Trampki, sztruksy, zero makijażu i poezje Poświatowskiej. A jednak – takie ładne włosy, mówią. Naturalna, śliczna buzia. Za tydzień pierwsza sesja zdjęciowa i podpisanie umowy.

Musisz się wyluzować, słyszę. Za obiektywem aparatu młody, obcy mężczyzna. Po drugiej stronie ja – skrępowana nastolatka w bieliźnie. Co kilka ujęć spoglądam ukradkiem na swoje odbicie w lustrze i wstydzę się, tak cholernie się wstydzę, za moje rozstępy i cellulit. Widzę każdy z osiemdziesięciu ośmiu niebezpiecznych centymetrów i mam nadzieję, że agencja ze mnie nie zrezygnuje.

Continue Reading

Codzienność, Słowa

Blue Monday

Miałaś ładny dzień?

Tak, nie najgorszy. Wstałam prawą nogą – zawsze staram się schodzić z łóżka świadomie, dzięki czemu już od samego rana przeganiam demony. Za oknem było jeszcze ciemno i coś na kształt mgły oplatającej latarnie.

Smog?

Pewnie tak. O tej porze roku to zupełnie normalne. Zaparzyłam w kuchni kawę przy zgaszonym świetle i spróbowałam porozciągać wciąż zaspane mięśnie. Wiesz, nie mam nawet trzydziestu lat, a już bolą mnie plecy. Wraca też uparcie ból w klatce piersiowej.

To poważne?

Podłoże stresowe. Tak twierdzą lekarze. Kawa trochę pomogła na zaklejone oczy – o szóstej rano w poniedziałek z niewielu stron można szukać pomocy. Ciepły prysznic, śniadanie, czarna mascara na rzęsy, lekki róż na policzki i czerwień na wargi. Jak zwykle wybiegłam z mieszkania w pośpiechu.

Spóźniłaś się?

W ostatniej chwili dobiegłam na przystanek. Wiesz, ja zawsze wychodzę zbyt późno i potem ciągle biegnę. Do szkoły, na studia, do pracy. Kierunek nie ma znaczenia. Tym razem po raz kolejny wpadłam do tramwaju zziajana. Udało mi się usiąść – to ma wielkie znaczenie dla niemarnowania czasu podczas podróży po mieście. Nałożyłam na uszy słuchawki i odpłynęłam z dźwiękiem.

Continue Reading